"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

wtorek, 31 grudnia 2013

W kilku słowach: Sylwester na świecie

Sylwester, Sylwester...Nie, tym razem nie chodzi o męskie imię pojawiające się w krzyżówkach, lecz o święto. Noc z 31 grudnia na 1 stycznia to wigilia Nowego Roku. Żegnamy stary rok, witamy nowy. Sylwester rozpoczyna także okres karnawałowych zabaw.

Jak obchodzony jest w różnych państwach na świecie? Zaprezentuję Wam kilka przykładów.

Hiszpania
Hiszpanie mają bardzo ciekawy zwyczaj jedzenia winogron w Sylwestra. Robią to jednak w dość charakterystyczny sposób, bowiem należy zjeść 12 winogron - jedno na każde uderzenia zegara bijącego północ. Smakołyk trzeba popić szampanem. W kieliszku z tymże alkoholem powinien się znaleźć złoty pierścionek lub kolczyk, co ma zapewnić dobrobyt. Można wrzucić zamiast tego ziarno soczewicy, by nie zabrakło w nadchodzącym roku jedzenia. Ściskanie w dłoni zielonego banknotu ma również przyczynić się do wzbogacenia się.  Ząbek czosnku w portfelu ma sprawić, że nigdy nie zabraknie w nim pieniędzy.

Grecja
Grecy przyrządzają noworoczne ciasto, w którym ukryta jest moneta. Osoba, która ją znajdzie niewątpliwie będzie miała szczęście w nadchodzącym Nowym Roku. Praktykowana jest również sztuka wróżenia z wina. Należy przyjrzeć się bąbelkom szalejącym w kieliszku. Jeżeli jest ich dużo i mocno musują to zapowiada się rok tętniący zmianami. Drobne i unoszące się równo w górę zapowiadają spokój, zdrowie i szczęście. Jeśli bąbelkowe łańcuszki krzyżują się to w nadchodzącym roku należy uważać na zdrowie i wydatki.



Włochy
Włosi sądzą, że w Sylwestra dobrze jest mieć na sobie czerwoną bieliznę, która ma przynieść szczęście i ułatwić znalezienie drugiej połówki. Ważne jest też to, kogo spotkamy w Nowym Roku. Kobieta powinna pierwszego ujrzeć mężczyznę, mężczyzna - kobietę. Tuż przed północą należy zjeść trochę zupy z soczewicy, ona ma zapewnić dobrobyt. Symbolami pomyślności i dobrobytu są też skorupiaki i wieprzowina, które z łatwością można odnaleźć na włoskim sylwestrowym stole.

Bułgaria
Młodzi Bułgarzy po północy idą od domu do domu i składając życzenia zdrowia i szczęścia. Niby nic, jednak przy składaniu życzeń uderzają ich odbiorcę lekko po plecach gałązką derenia przyozdobioną np. suszonymi owocami. Osoba tak potraktowana powinna odwdzęczyć się np. słodyczami. Dobrym znakiem jest kichanie w sylwestrową noc.




Filipiny
na sylwestrowym stole Filipińczyków musi znaleźć się 12 owoców - symbole 12 miesięcy. Okrągłe przedmioty mają dać pomyślność, szczęście i pieniądze. Ważne jest też to, aby w tę wyjątkową noc mieć pełen portfel pieniędzy - dzięki temu będzie taki przez cały rok. Nowy Rok wszyscy witają głośno. Im głośniej tym lepiej, bowiem hałas odpędza złe duchy. Dzieci skaczą jak najwyżej w górę, aby w nadchodzącym roku urosnąć. Filipińczycy tak samo jak Hiszpanie jedzą 12 winogron wraz z biciem zegara.


Kochani! Dziś Sylwester, więc życzę Wam szampańskiej zabawy. A na Nowy Rok życzę Wam wszsytkiego co najlepsze, zdrowia, szczęścia... Generalnie, aby rok 2014 był lepszy niż 2013 i gorszy niż 2015 :)

Do zobaczenia w Nowym Roku!

piątek, 27 grudnia 2013

[120] Bruno Schulz "Sklepy cynamonowe"

MG, 2013
Liczba stron: 256
Literatura polska
Lektura szkolna
8/10

Bruno Schulz to polski prozaik, grafik, rysownik i krytyk literacki żydowskiego pochodzenia. Studiował na Politechnice Lwowskiej, następnie Politechnice Wiedeńskiej oraz na wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, jednak żadnych studiów nie ukończył. Całę życie związany był z rodzinnym Drohobyczem i tam też zginął podczas II Wojny Światowej.

Sklepy cynamonowe to zbiór opowiadań, których akcja usytuowana jest w niewielkim galicyjskim miasteczku, przypominającym do złudzenia rodzinny Drohobycz Bruno Schulza.  Najważniejszą postacią Sklepów… jest Ojciec, nie tylko jako głowa rodu, kupiec prowadzący poważny interes w rynku, ale też szalony eksperymentator, wręcz demiurg.  Ale równie ważny jest narrator, młody chłopiec, bo to on stwarza świat, który oglądamy. Więc to ostatecznie on jest Twórcą.
 
"Sklepy cynamonowe" to spotkanie z kolejną lekturą szkolną. Kilka opowiadań, które przeczytałam z tego zbioru, pomimo początkowych trudności zachwyciły mnie. Język Schulza jest plastyczny, bogaty, fascynujący i intrygujący czytelnika do granic możliwości. Dzięki temu wyobraźnia działa na najwyższych obrotach, a przed oczyma pojawiają się ciekawe, różnorodne obrazy wypływające z tekstów. Teksty Bruno Schulza mienią się całą paletą barw i ich odcieni, grą świateł, pełnią zapachów. Zdaje się, że ten nietuzinkowy pisarz odkrył Tajemnicę słów, języka, na czym korzystamy my - czytelnicy.

Ciekawa jest rzeczywistość w Schulzowskich opowiadaniach. Niby można wyróżnić dwie płaszczyzny - realną i fantastyczną. Prawda jest jednak moim zdaniem taka, że one obie tak mocno się przenikają, że są nierozerwalne i nie mogą istnieć bez siebie. W realizmie dostrzegamy elementy fantastyczne, a w treściach pozornie nierealnych dostrzegamy elementy rzeczywistości. Tak wykreowana rzeczywistość zdaje się falować, unosić. Za pomocą tak przedstawionego świata Schulz nie tylko wartościuje różnorakie postawy, lecz także zaprasza odbiorę utworów w podróż do świata wyobraźni, gdzie nie ma czasu, są jedynie bogate znaczenia.

Zapraszam Was do przeżycia niezwykłej przygody z niezwykłymi tekstami Bruno Schulza, bo to może być jedna z najciekawszych i najwartościowszych historii w życiu. :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Kolejna Cicha Noc...


Z okazji tego rocznych Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam:
dużo zdrowia, czasu spędzonego w ciepłym rodzinnym gronie, spokoju i odpoczynku od pracy oraz nauki, pięknych prezentów pod równie piękną choinką, nadziei, szczęścia, wiary w to, że wszystko co nieułożone jednak się ułoży, dużo siły, cierpliwości i wytrwałości w zmaganiu się z dniem codziennym, uśmiechu i pogody ducha, wsparcia ze strony najbliższych w trudnych chwilach. Życzę Wam też, aby te piękne, grudniowe, tak wyjątkowe święta były pokarmem i ukojeniem dla Waszych dusz. 

Wesołych Świąt!

piątek, 20 grudnia 2013

[119] Mary i Carol Higgins Clark "Bądź mi zawsze ku pomocy"

He Sees You When You're Sleeping
Prószyński i S-ka, 2001
Liczba stron: 157
Literatura amerykańska
5/10

Mary Higgins Clark to jedna z popularniejszych amerykańskich współczesnych pisarek. Pisze powieści sensacyjne wzbogacone elementami obyczajowymi, jest autorką m. in. "Pustej kołyski" i "Najdłuższej nocy". Carol Higgins Clark to córka Mary i jest autorką "Brylantowego legatu".

Sterling Brooks nie był złym człowiekiem, ale też nie prowadził przykładnego życia. Zaabsorbowany sobą i swoimi sprawami, nie zwracał uwagi na innych ludzi, toteż po śmierci bardzo długo tkwił w niebiańskiej poczekalni. Wreszcie Wielka Rada ogłasza werdykt: Sterling musi wrócić na Ziemię, gdzie ma dowieść swoich zalet, pomagając komuś w potrzebie. Pojawia się więc na Manhattanie, na ślizgawce w centrum Rockefellera. Zbliża się Boże Narodzenie i wszyscy wokół są zadowoleni, ale wśród łyżwiarzy jest pewna bardzo smutna dziewczynka. Może to jej ma pomóc Sterling Brooks?
Trzymająca w napięciu, a jednocześnie zabawna i pełna ciepła opowieść jest idealną lekturą nie tylko na święta.

Szukałam w bibliotece jakiejś ciekawej niezbyt grubej książki o tematyce świątecznej. jakiś kryminał z choinką w tle, miłość między bombką a dzwoneczkiem lub przemiana życia przy kolędowym akompaniamencie. Ostatecznie zgarnęłam z półki właśnie "Bądź mi zawsze ku pomocy" Mary i Carol Higgins Clark. Liczyłam na anielską opowieść o odkupieniu win, przywracaniu nadziei i spełnianiu marzeń. Chyba trochę się przeliczyłam.

Panie Clark zafundowały mi prawie 160 stron historii nie - do - końca świątecznej. Był anioł - nieanioł, nieszczęśliwa dziewczynka i teoretycznie święta. Teoretycznie bo świąteczny jest początek, kawałek środka i koniec. Za to jest mnóstwo retrospekcji i powrotów do przeszłości, która działa się np. latem. Klimat świąt gdzieś mi uleciał z tej książki...

Najciekawszym z bohaterów wydawał mi się Roy. Niby postać epizodyczna, poboczna, ale chyba najmądrzejsza, najbardziej intrygująca. Chciałabym spotkać Roya w rzeczywistości. Interesująca była też Niebiańska Rada, chociaż żałuję, że autorki nie sprecyzowały jacy dokładnie (z imion i nazwisk) zasiadali w niej święci. Szkoda trochę. Ale sama kreacja nieba, Rady, Aniołów była całkiem niezła. Trochę nierealne wydało mi się to, że osoby, którym ukazał się Sterling od razu uwierzyły, że jest, hm, aniołem. Rozumiem, ze Marissa - jest dzieckiem, taka natura. Ale państwo Santoli, tak bez słowa, bez reakcji prawie to przyjęli? Nie pasuje mi tu to.

Suma sumarum: Nie poczułam świąt po lekturze tej książki. Za dużo kryminału, za mało Gwiazdki. W ogóle brakuje tego i owego. "Bądź mi zawsze ku pomocy" pozostaje, moim zdaniem, daleko w tyle za książkami takimi jak "Boże Narodzenie w Lost River", "Noelka" czy kultowa i tradycyjna "Opowieść wigilijna". Lepiej sięgnijcie po te tytuły i dajcie się ponieść tym niezwykłym grudniowym świętom :)

sobota, 14 grudnia 2013

[118] Krzysztof Bielecki "I nagle wszystko się kończy"

Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości, 2013
Liczba stron: 300
Literatura polska
9/10

Krzysztof Bielecki to autor nietuzinkowych książek wydawanych nakładem własnym. Wcześniej napisał m. in. "Miasto to gra", "Defekt pamięci" oraz "Rekonstrukcję", która zafundowała czytelnikom mocne wrażenia. "I nagle wszystko się kończy" to kolejna książka pisarza, na którą składają się dwadzieścia trzy opowiadania.
„– Magiczne, dziwaczne, zaskakujące, pomysłowe, tajemnicze, jedyne w swoim rodzaju. Takie są opowiadania zebrane w niniejszym zbiorze. Pomysłów jest tu tak wiele, że starczyłoby ich na kilkadziesiąt książek – Trudie Rainbolt odczytała tekst z tylnej okładki. Następnie jeszcze raz spojrzała na front i wymówiła tytuł: «I nagle wszystko się kończy»…
Okładka wyglądała intrygująco. Kojarzyła się z obrazem kontrolnym pojawiającym się na ekranie telewizora po zakończeniu emisji programu.
Trudie Rainbolt siedziała wraz z Simone Thunderfield na krawędzi dachu najwyższego drapacza chmur w mieście. Ich ubrania łopotały na wietrze. Noc była gwiaździsta i bezchmurna. Dziewczyny przychodziły tam co noc. Wyraźnie na coś czekały, ale to usilnie nie chciało nadejść.” 


Tym razem pan Krzysztof Bielecki funduje czytelnikom mniej psychodeliczną jazdę niż przy "Rekonstrukcji". Opowiadania zaserwowane tutaj są lżejsze niż zamieszczone w poprzedniej pozycji. Oczywiście nietypowy sposób kreowania świata się nie zmienił, lecz to co pojawiło się w tym zbiorze nie jest tak hardcorowe. Tu panuje raczej bajkowy czy baśniowy klimat, dość eteryczny nawet. Spokojnie, spokojnie - jest tak samo ciekawie jak zawsze :)

Z zafascynowaniem przeczytałam niemal wszystkie opowiadania. Z jednym już miałam styczność, a mianowicie czytałam "Różne oblicza wszechmocy". Była to bardzo fajna przygoda i z przyjemnością przeczytałam tę historię po raz wtóry. Natomiast opowiadanie pt. "Olimpiada" nie przeczytałam, nie dałam sobie po prostu rady z tą historią. Ciężko mi to szło, a nie chciałam stopować czytania reszty zbioru.

Historie zaprezentowane tutaj - tak jak wynika to z tytułu - kończą się nagle, niespodziewanie. Wiadomo, siedzę sobie, czytam, dałam się wciągnąć któremuś z opowiadań a tu... Koniec! W wyniku tego moja wyobraźnia była wciąż w stanie trwającego zdziwienia. Ale tym razem było to pozytywne zadziwienie :) 

Polecam te lekkie opowiadania osobom, które chcą rozpocząć swoją przygodę z twórczością Krzysztofa Bieleckiego. Jak na pierwsze podejście powinny być odpowiednie, mim skromnym zdaniem. Jednakże sądzę, że miłośnicy i fani historii autorstwa Pana Bieleckiego też się na tej pozycji nie zawiodą. Gorąco polecam i czekam na kolejne książki tego nietuzinkowego i intrygującego polskiego pisarza. 

Za książkę dziękuję panu Krzysztofowi Bieleckiemu :)

czwartek, 5 grudnia 2013

[117] Ewa Nowak "Rezerwat niebieskich ptaków"

Egmont, 2008
Liczba stron: 311
Literatura polska
6/10

Rodzina Sary Wieckiej, nastolatki z Warszawy, z dnia na dzień stała się niewyobrażalnie bogata. Poznajemy ich w momencie, kiedy przywykli już do swojej zamożności. Jak radzić sobie z nadmiarem pieniędzy? Wieccy zdają się nie mieć żadnego sensownego pomysłu. Sara ma tak dużo problemów, że nie starcza jej czasu, by choć przez chwilę poważnie pomyśleć o swoim życiu.
Tym razem mamy okazję wejść w świat nastolatków z najzamożniejszych polskich rodzin. Akcja powieści toczy się w ekskluzywnej, elitarnej szkole, w której czesne i warunki nauki przekraczają polskie standardy. Czy jest sens marzyć o chodzeniu do takiej szkoły? Po lekturze powieści odpowiedź nie jest już taka oczywista...

Mam za sobą kolejny tom "Miętowej" serii pani Ewy Nowak. Już tradycyjnie książka wypożyczona została pod wpływem chwili, przeczytana równie szybko. Czy zachwyciła tak jak poprzednie tomy? Raczej nie, ale o tym w dalszej części recenzji.

Mimo że z chęcią i ciekawością przewracałam kolejne strony powieści, to bohaterowie nie zachwycili mnie. Żadna z tych postaci nie stała mi się bliska, nie poczułam tej nici porozumienia, nie było też szansy na utożsamienie się z charakterem, osobowością czy postępowaniem któregokolwiek z bohaterów zbudowanych przez panią Ewę. Myślę, że jednym z powodów było to, że historia dotyczy w dużej mierze nastolatków z nieprzyzwoicie bogatych rodzin. To zaciąga lekką egzotyką ;)

Spora część akcji rozgrywa się w "drugim domu" każdego nastolatka - w szkole. Spodobał mi się opis biblioteki. Kanapy, poduszki i książki... Takie szaleństwo ;) A skoro szkoła to i nauczyciele. Za pomocą postaci Tempery i Bystrej i ich kontaktu z uczniami (i ich rodzicami również...) autorka pokazała ciekawy aspekt  - autorytety w życiu młodego człowieka. Bystra to świetna nauczycielka, polonistka z pasją, wydaje mi się, że naprawdę lubi to, co robi. Jednak czy prywatnie jest równie fantastyczną osobą? Czy jest warta tego, aby być wpatrzonym w nią jak w obrazek? Zawsze są dwie strony medalu. A plastyczka Tempera? Nikt jej nie lubi, uczniowie mają dosyć jej i jej idiotycznych zadań domowych. Zdaje się, że za jej zachowaniem, nauczycielskim bytowaniem, za byciem szkolną zołzą stoi jakiś powód. Czasem warto dokładniej przyjrzeć się niektórym ludziom i sytuacjom.

Podsumowując, mimo że "Rezerwat niebieskich ptaków" nie pochłonął całej mnie podczas czytania, to nie jest to powieść zupełnie bezwartościowa. Z pewnością sięgnę po kolejne tomy z serii "Wszystko tylko nie mięta".