Thunders and Roses
Da Capo, 1996
literatura amerykańska
Liczba stron: ponad 35
7/10
Mary Jo Putney to jedna z najpoczytniejszych autorek romansów historycznych. W Polsce ukazało się kilka jej powieści.
Nazywano go hrabią Demonem. Uważano, że jest zdolny do wszystkiego.
Nicholas Davies - syn zdegenerowanego arystkoraty i Cyganki -
doświadczył w życiu wszystkiego. A jednak to właśnie do niego zwraca się
w przypływie rozpaczy wiejska nauczycielka, Clare Morgan, z prośbą o
pomoc. Nicholas zgadza się, pod jednym wszakże warunkiem - dziewczyna
musi z nim zamieszkać na trzy miesiące, narażając tym samym na szwank
swoją reputację. Oburzona Clare nie ma innego wyjścia: przyjmuje
propozycję i wkracza w wytworny, lecz pełen niebezpieczeństw i
namiętności świat angielskiej arystokracji.
Są książki, do których chętnie się wraca. Gdy ma się chandrę lub gdy chce się odpocząć od zgiełku świata. Ja chętnie wracam do tej książki. Może nie jest to literatura wysokich lotów, ale naprawdę gdy potrzebuję chwili wytchnienia sięgam chociażby po tę książkę lub inna z tego gatunku.
Każda przedstawicielka płci pięknej, która lubi czytywać romanse historyczne pewnie kiedyś czytała jakąś powieść tej autorki. Ja przeczytałam kilka, lecz to właśnie ta utkwiła mi w pamięci na tyle, że czytam ją najczęściej. Co ciekawe w większości tego typu książek akcja rozgrywa się w Londynie, wśród najbardziej znaczących osób elit arystokracji angielskiej. Ta historia w większej części rozgrywa się w Walii, na wsi, gdzie ta elita arystokratyczna to może kilkuosobowe grono, które pojawia się i znika. Autorka postawiła na społeczność metodystów, ich postępowanie i wartości, które są dla nich ważne. Co ciekawe, główna bohaterka, Clare, jest córką pastora tej małej społeczności.
Podoba mi się pióro pisarki. Jest lekkie, a język jest prosty, ale nie infantylny, co nie czyni z czytelnika idioty czy głupka. Postaci są dobrze nakreślone, to ludzie z krwi i kości, a nie wychuchane laleczki ze sklepu z porcelanowymi bibelotami. Za to wielki plus.
Ten romans historyczny jest naprawdę perełką. Możecie mi wierzyć, przeczytałam już niejedną szmirę, która swoim istnieniem ubliża temu gatunkowi i tak mało szanowanemu (jeżeli w ogóle jest szanowany). Bardzo się cieszę, że są powieści pozytywnie reprezentujące ten typ literatury.
Powieść tę polecam miłośniczkom romansów, jak i osobom zafascynowanym Wielką Brytanią na przełomie XVIII i XIX wieku, jednak odradzam traktowanie tego typu powieści jak wyroczni historycznej ;) Lekka i przyjemna historia na szare i nieciekawe popołudnie. Do tego herbata lub kawa i ciekawa przygoda gotowa... ;)
_____
Krótko, zwięźle i na temat. Cóż, mam nadzieję, że się podoba, bo bywało znacznie gorzej z moim pisarstwem tutaj ;)
romans z doskoku zdarzy mi się przeczytać, ale jego historyczna odmianę raczej omijam.
OdpowiedzUsuńRomans historyczny ma w sobie jakiś urok, choć bardzo rzadko czytam tego typu książki, to jak już, to właśnie coś w tym stylu. Zapiszę sobie i poszukam w bibliotece.
OdpowiedzUsuń