"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

sobota, 17 września 2011

[76] Kathleen Kent "Córka heretyczki"


The Heretic's daughter

Sonia Draga, 2009
Liczba stron: 252
Literatura amerykańska
10/10

"Córka heretyczki" jest debiuteancką powieści Amerykanki Kathleen Kent. Autorka mieszka wraz z rodziną w Dallas. Jej pierwsza powieść została wyróżnoina nagrodą David J. Langum, Sr. Prize in Americam Historical Fiction dla najlepszej powieści historycznej.

Niezwykła historia Marthy Carrier, jednej z pierwszych kobiet oskarżonych, osądzonych i powieszonych w procesie czarownic w Salem, opowiedziana przez jej córkę, której cudem udało się uniknąć śmierci.
To opowieść o głębokiej i urzekającej rodzinnej miłości w obliczu strachu i prześladowań i o dwóch niezwykłych kobietach, które wspólnie musiały stawić czoło narastającej histerii wywołanej przesądami. Ten sprzeciw wobec religijnej tyranii jedna z nich przypłaciła życiem.
Swą fascynującą powieść oparła autorka na dziejach własnej rodziny, Kathleen Kent jest bowiem potomkinią Marthy Carrier w dziesiątym pokoleniu.

Miejscem akcji tej powieści jest osławione Salem. Któż nie kojarzy tego miasteczka? To ono nam pierwsze przychodzi do głowy, gdy ktoś rzuci hasło "czarownica". I to właśnie o nich - o tych czarownicach jest ta książka. Jednak uściślając, jest to powieść o jednej konkretnej czarownicy. A tak zupełnie właściwie to o matce. I jej córce.
Czytając powieść pani Kent miałam wrażenie, że czytam autobiografię córki Marthy, Sary. Książka jest napisana w formie wspomnień z odległego już dla Sary dzieciństwa. Nie było ono usłane różami, bo przecież jako córka czarownicy była niejako napiętnowana.
Najbardziej w książce wzruszało mnie silne uczucie łączące Marthę i Sarę. Choć początkowo nie widać, by Martha okazywała starszej córce uczucia, w dalszym ciągu historii, już po powrocie Sary i Hanny od cioci Mary więź matki i córki stała się bardziej widoczna. Ta więź została bardzo ładnie opisana. Mimo że w ksiażce nie brak scen, które chwytają za serce to jedna jedyna scena zapisała się w mojej pamięci bardzo dokładnie. Była to scena, w której Marthę wyprowodzano z obskurnej celi tylko po to, by wykonać wyrok śmierci.
Wstrząsające wrażenie robi również fakt dzieci przebywających w zimnych, przepełnionych celach, oskarżonych o uprawianie czarów. Począwszy od czteroletnich dziewczynek do nastoletnich chłopców wszyscy byli oskarżeni o czarostwo. Nam wydaje się to wręcz dziwne, bo jakim cudem kilkuletnia dziewczynka może być czarownicą? Lecz wtedy w świadomości ludzi tkwił strach przed czarami, magią, piekłem. A te demony świadomości budzili księża w swych coniedzielnych kazaniach. I chyba to jest najgorsze - ludzie, którzy powinni nieść otuchę, wiarę, po części skazywali innych na śmierć przez powieszenie. Strasznie denerwujące były także postacie tych zakłamanych dziewczyn, rzekomo opętanych, które tak naprawdę udawały, grały pokrzywdzone.
Rodzina Marthy Carrier była niezwykle silna. Mimo tego, że każdy z nich był inny, mniej lub bardziej zamknięty w sobie, kiedy przeszedł czas na 'odstawienie' wszystkich (po za ojcem) do więzienia w Salem zjednoczyli się i przetrzymali te ciężkie tygodnie.
Jednak wśród społeczeństwa byli również ludzie, którzy tak jak doktor Ames oparli się kłamstwom i wymysłom. To oni wpłacili kaucję za wszystkie dzieci przybywające w więzieniu. Do cel trafiali ludzie tylko dlatego, że byli mężami swoich żon, córkami swoich matek, synami swoich ojców.
"Córka heretyczki" jest piękną i wzruszającą powieścią, która niestety pozostała raczej niezauważona. A szkoda. Kathleen Kent pięknie opowiada smutną historię rodziny dotkniętej nieprawdziwymi oskarżeniami. Spokojna książka o niespokojnych czasach w Salem. Gorąco polecam.

"But ześlizgnął mi się ze stopy i utknął w gliniastej mazi. Gdy wyszarpywałam go z błota, moich uszu doszedł cichy złośliwy szept.
- Czarownica.
Podniosłam głowę i ujrzałam Phoebe Chandler, za nią Mercy i Mary Lacey i kilka innych dziewczynek, których nie znałam.
- Czarownica - powtórzyła.
Udało mi się wydobyć but z błota i nie tracąc czasu na zakładanie go, najszybciej jak mogłam, ruszyłam przez grząskie podwórze. Dziewczynki podążały krok w krok za mną, powtarzając: Czarownica, czarownica, czarownica, czarownica..."

___

Nie wiem jak będzie z recenzjami, ale wracając do domu po 15 przez 4 dni w tygodniu nic mi się nie chce. Nawet uczyć, a to akurat jest chwilowo rzeczą nadrzędną w moim życiu. No cóż, damy radę i z tym ;)

3 komentarze:

  1. Tematyka jak najbardziej ciekawa. Jeśli chodzi o mnie - byłabym w stanie przeczytać tę książkę już po samym spojrzeniu na okładkę :) Zanotowałam sobie tytuł w pamięci...!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że książka powinna przypaść mi do gustu. Będę szukać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wysoka ocena. Myślę, że warto, bym dopisała ją sobie na listę, choć powiem szczerze, że na razie mam tyle książek na półce, że nie wiem, kiedy zabiorę się za jej poszukiwania. :)

    OdpowiedzUsuń