"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

piątek, 27 czerwca 2014

[136] Virginia C. Andrews "Kwiaty na poddaszu"

Flowers in the attic
Świat Książki, 2014
Liczba stron: 381
Literatura amerykańska
7/10

Virginia Cleo Andrews to amerykańska pisarka, autorka sagi o Dollangangerach, która zrobiła furorę na świecie. W skład sagi poza "Kwiatami na poddaszu" wchodzą tytuły: "Płatki na wietrze", "A jeśli ciernie", "Kto wiatr sieje" i "Ogród cieni". 
Szczęśliwą z pozoru rodzinę Dollangangerów spotyka tragedia - w wypadku samochodowym ginie ojciec. Matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia i wraca do swego rodzinnego domu. Niezwykle bogaci rodzice mieszkający w ogromnej posiadłości, wyrzekli się córki z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Dzieci żyją w ciągłym strachu, a odkrycie, jakiego dokonuje najstarszy brat, stawia rodzeństwo w obliczu nieuniknionej katastrofy.

W sumie tej książki nawet nie planowałam kupić. Chciałam jedynie przeczytać, żeby dowiedzieć się czegoś o fenomenie tej powieści. Ale chyba każdy z nas zna to uczucie, kiedy książka jest na promocji i aż słyszymy jak mówi "kup mnie". No i kupiłam. Wydanie ładne, w twardej oprawie, dobrej jakości papier i odpowiednia czcionka. Od tej strony książka niewątpliwie warta zakupu. A jak było z treścią?

Gdy zaczynałam czytać byłam sceptyczna i to dość mocno. Zwłaszcza początek mnie nie przekonywał, jakoś nie czułam tego. Ale w miarę czytania co raz bardziej zagłębiałam się w tragiczną historię rodzeństwa. Książka mnie wciągała i intrygowała, wciąż zadawałam sobie pytanie: co będzie dalej?

Pamiętam, że gdy skończyłam czytać tę powieść napisałam do przyjaciółki, że ta książka jest... chora. Zdarzenia, które mają miejsce na kartach lektury są nie do opisania tak naprawdę. Nigdy bym nie wpadła na coś takiego, tak intrygującego czytelnika, ale jednocześnie chorego, niezdrowego, czysto patologicznego. Dzieciaki zamknięte na poddaszu przeżywają prawdziwy koszmar, dramat dla psychiki. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w życiu czytała tak przerażającą a niby niewinną powieść. Nikt nikogo nie morduje, nie katuje notorycznie, nie znęca się fizycznie, a autorka i tak uzyskała mroczny i napawający niepokojem klimat.

Mimo tego napięcia i dreszczyku, które czułam podczas czytania to zdarzały się też momenty nudnawe, przeciągające się niepotrzebnie, trochę drażniące rozochoconego czytelnika. Chwilami zmuszałam się do czytania niektórych fragmentów i musiałam się pilnować, żeby nie opuszczać akapitów czy stron.

"Kwiaty na poddaszu" to historia, która absolutnie nie mieści mi się w głowie. Nawet nie umiem sobie wyobrazić tego co czuły dzieci tam zamknięte na kilka lat. Tam dojrzewały, dorastały, zaczynały odczuwać potrzebę drugiego człowieka, ale takiego, który nie jest bratem czy siostrą lecz takiego, który uraczy ich pierwszym pocałunkiem. Dwójka starszego rodzeństwa przejmuje rolę dorosłych w tej dziwnej sytuacji. Wszystko odbija się na ich psychice, również ich bratersko - siostrzana miłość może zostać wystawiona na próbę. Nie dość strasznych przeżyć na poddaszu, dopiero końcowe odkrycie Chrisa jest szokujące.

Autorka przedstawiła piekło na ziemi, w którym żyje czworo dzieci niezwykle plastycznie, co daje czytelnikowi dreszczyk emocji i wciąga go w tę chorą opowieść. Były chwile, gdy czułam się jakbym była z nimi na tym poddaszu w roli obserwatora, mającego jednocześnie szansę wnikać w marzenia i pragnienia bohaterów.

"(...) rozmawialiśmy o życiu, jakie chcieliśmy wieść, gdy będziemy już wolni i bogaci jak król Midas. Podróżowalibyśmy dookoła świata. On spotkałby i pokochał najpiękniejszą, seksowną kobietę, inteligentną, wyrozumiałą, czarującą i niesamowicie dowcipną;"

"Kwiaty na poddaszu" są niewątpliwie historią nietypową, interesującą, niezwykle dziwną. Choć zdarzały się momenty nudne czy mało ciekawe (w perspektywie całej powieści), choć czasem irytowali mnie bohaterowie to powieść ta była nowym, intrygującym doświadczeniem. Intrygującym na tyle, że mam chęć przeczytać pozostałe tomy tej opowieści.

cytat: "Kwiaty na poddaszu", str. 124
_______

Odebrałam dziś wyniki matur, zdałam rewelacyjnie :) 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Fotorelacja: Kwiaty, czyli gdzie byłam jak mnie nie było.

Trochę mnie tu nie było, zostawiłam bloga nie dając znaku życia. Nieco pochłonęła mnie i mój czas dorywcza praca oraz pomoc rodzicom na działce. Zawsze to miły odpoczynek łączący przyjemne z pożytecznym. Prawie napisane są dwie recenzje, w perspektywie dwie kolejne, z początkiem lipca zaprezentuję Wam stosik. Mam nadzieję, że mój buntowniczy komputer będzie ze mną współpracować :)

Póki co prezentuję Wam trochę fotografii kwiatów - efekt szwędania się z tabletem po działce.

Aksamitka.

Nie wiem co to, ale ładnie kwitnie.

Liliowiec.
W tym przypadku też nie znam nazwy.

I znów nie wiem co to. Ale prześliczne ma kwiaty.

Łubin. Uwielbiam go.
Tzw. "Pokrzywka".

I znów liliowiec.

Malutkie jabłuszka.
Melisa.


Na dwóch ostatnich zdjęciach widać to, co podczytywałam (i z przerwami podczytuję nadal) przez ostatnie kilka dni - Stanisława Mackiewicza "Europa in flagranti", czyli pełne anegdot felietony historyczne. Lektura nieco bardziej wymagająca (zwłaszcza skupienia potrzeba), ale satysfakcjonująca. Zajmowały mnie nieco także fiszki "Poznaj Włochy" z Wydawnictwa Cztery Głowy.

W piątek odbieram wyniki matury. Jest lekki stresik, ale co ma być, to będzie ;)

Tyle na dziś ode mnie, do zobaczenia! :)

środa, 4 czerwca 2014

[135] Regina Brett "Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu"

God never Blinks. 50 Lessons for Life's Little Detours
Insignis, 2012
Liczba stron: 320
Literatura amerykańska
10/10

Regina Brett to felietonistka pracująca dla dziennika "Plain Dealer" w Cleveland. Felietony pisze od 1994 roku. Jej teksty zostały wyróżnione różnorakimi nagrodami. Została finalistką Nagrody Pulitzera, zdobyła także National Headliner Award. "Bóg nigdy nie mruga" to jej pierwsza książka. Na polskim rynki wydawniczym ukazał się także drugi to felietonów "Jesteś cudem".

Pięćdziesiąt wskazówek. Pięćdziesiąt lekcji, w których autorka przeplata własne przeżycia z doświadczeniami ludzi spotkanych na swojej krętej drodze; przywołuje ważne dla siebie postaci, znaczące książki i filmy, inspirujące modlitwy i wypisy z lektur; przypomina o sile psalmów i prostych sentencji. Felietony Reginy Brett docenili i pokochali czytelnicy na całym świecie. Przyklejano je na lodówkach, rozsyłano w e-mailach do bliskich. Tematy lekcji, których udzieliło autorce życie, cytowano na tysiącach blogów i przedrukowywano w gazetach. Książka, którą trzymasz w ręce, stanie się bliska każdemu, kto kiedykolwiek znalazł się na życiowym zakręcie oraz wszystkim szukającym inspiracji. Niech każda z pięćdziesięciu lekcji będzie manifestem – jak bohaterka jednego z esejów, pewna sportowa czapka z prostym hasłem: „Życie jest dobre”. Bo takie jest. Naprawdę.

Zbiór felietonów Reginy Brett znalazł się na mojej półce drogą szkolnego wyróżnienia. W moim liceum uczniowie sami wybierają sobie nagrody z określonej puli książek. W tym ostatnim licealnym roku najbardziej zainteresowały mnie właśnie krótkie formy pani Brett. Choć nie zupełnie przekonana, zgarnęłam lekturę ze stolika. Jak się okazało całkiem niedawno - z tymi felietonami spędziłam bardzo miłe chwile. 

W życiu spotykają nas różne sytuacje. Często biorą nas z zaskoczenia. Ktoś choruje na raka, kogoś rzuciła ukochana osoba, ktoś stracił pracę, a ktoś inny dowiaduje się, że za kilka miesięcy zostanie rodzicem. To momenty trudne, niespodziewane, które wymagają przeorganizowania dotychczasowego sposobu życia. Tylko... jak to zrobić, żeby nie zwariować i się nie załamać? 

Autorka felietonów przy pomocy własnych kolei życia pokazuje, ze życia nie należy traktować jak balast. Przecież mimo trudnych chwil, kiedy to życie rzuca człowiekowi kłody pod nogi, to jest ono piękne. Sama twierdzę, że te chwile smutku, łez, wątpliwości nadają większej wartości tym dniom pełnym słońca i radości. Czy śmiech miałby sens, gdybyśmy nie znali tych kilku spływających kropel po policzku? Ale, ale. Felietonistka pisze nie tylko o trudnościach życia. Porusza też tak codzienne tematy jak oszczędzanie, walczenie o swoje pasje, troska o najbliższych, miłość do drugiego człowieka, akceptacja samego siebie oraz wiara (niezależnie od religii).

Te teksty mocną budują czytelnika. Przywracają nadzieję, powodują uśmiech na twarzy, czasem łza się w oku kręci. Kilkustronicowe felietony poruszają struny w duszy, które są głęboko schowane, te, o których istnieniu czasem się zapomina. Gdy je czytałam wybuchałam śmiechem, bo nagle kojarzyły mi się rzeczy dla mnie osobiste, odkrywałam je na nowo. Niektóre słowa wywoływały we mnie wzruszenie i sentyment. Bardzo fajna konstrukcja spisu treści pozwoliła mi na zaznaczenie ołówkiem najważniejszych dla mnie tekstów, które powinnam sobie wziąć do serca, do których powinnam wracać w chwilach zwątpienia. Ponadto w książce zaznaczyłam sobie ponad 20 cytatów.

Najważniejsze to czytać tę książkę ze spokojem, powoli, ze zrozumieniem i delikatnym uśmiechem szczerej sympatii na ustach. Ten zbiór felietonów to pozycja o wyjątkowej wartości. Pozwala odkryć świat, życie i siebie na nowo, zaobserwować pewne sytuacje w nowym świetle. Chociaż tak trochę się zastanawiam... Czy to na pewno 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu? A może 50, czasem ekstremalnych, życiowych przygód? Zgodnie z filozofią autorki w każdej trudnej chwili należy odnaleźć coś pozytywnego, coś dobrego. Takie momenty hartują nasze serca i dusze, pomagają zdobywać doświadczenie i po prostu ŻYĆ. 

Ciężko mi recenzować tę książkę, gdyż jest ona jednym z najbardziej osobistych przeżyć w ostatnim czasie, zwłaszcza przeżyć literackich. To była moja osobista intymna rozmowa z samą sobą, z pasjami, planami, marzeniami, tęsknotami. To też mój kontakt z Bogiem, który zawsze patrzy i wszystkiego pilnuje, ponieważ nigdy, przenigdy nie mruga i niczego nie przegapia.

Jestem zachwycona tymi tekstami napisanymi z miłością i humorem. Całym sercem oddałam się tej książce, a ona oddała się mnie. Mam wrażenie, że ona jest o mnie, dla mnie, a zarazem jest dla całego świata. Najchętniej kazałabym przeczytać tę książkę wszystkim, niezależnie od preferencji czytelniczych. Koniecznie pożyczę ją z radującą się duszą mamie, siostrze, przyjaciółce i chłopakowi. Niech odkrywają nowe lądy życia. 

Gorąco Wam polecam książkę pt. "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett. To tyle ode mnie. 

"Co miałam zrobić ze swoim życiem? Przyszłość mnie przytłaczała. Aż pewnego dnia przyjaciółka z terapii poradziła mi: po prostu zrób następny, właściwy krok. 
To wszystko?"

"To wybór, a nie przypadek decyduje o twoim przeznaczeniu. Sam musisz zdecydować, ile jesteś wart, jaką odgrywasz rolę w świecie i w jaki sposób nadajesz mu sens. Nikt inny nie dysponuje tym, co ty - twoim zestawem talentów, pomysłów, zainteresowań. Jesteś oryginalnym egzemplarzem. Arcydziełem."

Cytaty pochodzą z książki "Bóg nigdy nie mruga" kolejno strony: 25, 89.