"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

czwartek, 19 lipca 2012

[96] Gert Godeng "Krew i wino. Dzban miodu"

Honningkrukken
Elipsa, 2008
Liczba stron: 192
Literatura norweska
7/10

Gert Godeng, a właściwie Gert Nygårdshaug to norweski poeta i pisarz. Jego imię znane jest przede wszystkim z serii kryminałów zatytułowanej "Krew i wino", której głównym bohaterem jest Fredric Drum. 

Fredric Drum przybywa do St. Emilion, jednego z najbardziej znanych rejonów winiarskich we Francji, by kupić wino dla małej restauracji w Oslo, której jest współwłaścicielem. Zostaje wciągnięty w sprawę tajemniczego zniknięcia w ciągu ostatnich miesięcy siedmiorga mieszkańców miasteczka. Wiele wskazuje na to, że Fredric zostanie ósmą ofiarą. 

Książkę przytachałam do domu w ramach bibliotecznej akcji "Uwolnij książkę". Miałam wtedy chrapkę na jakiś kryminał, a ponieważ ten akurat był w niezłym stanie (tylko takie żółte kropki posiada na pierwszych dwóch stronach) zabrałam go ze sobą. Czy to była dobra decyzja - nie wiem, trochę się waham jak ocenić tę książkę, bo uczucia mam mieszane jak nigdy. 

Sama postać Norwega Fredrica Druma nie była zła. Sympatyczny gość w okolicach trzydziestki. Znawca win, który swój czas wolny spędza na badaniu starożytnych kultur. Trochę nieśmiały, o jasnym umyśle i umiejętności bystrej obserwacji otoczenia. Niby alles klar, ale czegoś mi w nim zabrakło. Detektyw - amator nie musi dorównywać Holmesowi (to w ogóle możliwe?), ale w Drumie chyba zabrakło tej specyficznej iskry. Troszkę mi to przeszkadzało. 

Za to całkiem sympatycznie wypadły fragmenty o badaniu pisma linearnego B (mówi Wam to coś? Miłośnikom historii pewnie tak ^.^). Fredric starał się odczytać owo tajemnicze pismo. Spędzał nad tym czas w Norwegii wspólnie z dwojgiem przyjaciół - Tobem i Mayą Manuellą - oraz we Francji, kiedy potrzebował odpoczynku. Generalnie jest to wątek ciekawy, poświęcono mu sporo akapitów. Ale zastanawiało mnie cały czas to, czemu ma służyć ten wątek. Pod koniec powieści mnie oświeciło, że to nie tylko ozdóbka estetyczna - przecież w kryminałach nie ma bezsensownie upychanych słów. No, w tym przypadku składam ukłon w stronę autora, bo świetnie pobawił się zagadką pisma.

Denerwowało mnie skakanie autora do wspomnień Federica w najmniej odpowiednich chwilach. Gdy już się wkręciłam w zdarzenia w St. Emilion, nagle Godeng przenosił mnie do zimnego Oslo drogą wspomnień. Trochę to drażniące, mimo że zdaję sobie sprawę z potrzeby istnienia tych wspomnień.

Zakończenie. W każdym dobrym kryminale największym przeżyciem dla czytelnika jest zakończenie. Właśnie na tych ostatnich stronach ukazuje się w pełnej krasie prawda, następuje rozwiązanie wszystkich zagadek napotkanych w czasie czytania. I często właśnie zakończenie decyduje o tym czy czytelnik poleci powieść znajomym czy nie. Jeżeli przyniesie rozczarowanie, książka zginie w czeluściach kurzu, jeżeli satysfakcję, zbierze rzeszę fanów. I to owo zakończenie wprawiło mnie w szok. Element zaskoczenia genialny. Oto chodziło - żebym ze zdziwienia siedziała z otwartą buzią i czytała kilka razy to samo zdanie. Gert Godeng podołał stworzeniu niebanalnego rozwiązania zagadki. Nawet mi do głowy nie przyszła taka możliwość jaką on zastosował.  Chapeau bas, panie Godeng!

Koniec końców polecam Wam tę ksiązkę. Ja mam mieszane uczucia, ale nie żałuję, że przeczytałam "Dzban miodu", bo było to fajnie spędzone popołudnie.

***

Wyjeżdżam w niedzielę na dwa tygodnie, ale może ustawie czasowo jakąś recenzję (jeżeli taką skrobnę) i będziecie mieli coś do czytania. Jeżeli nie to pierwszy post pojawi się dopiero po 6 sierpnia ;)

środa, 11 lipca 2012

[95] Agatha Christie "Morderstwo w Orient Expressie"

Murder on the Orient Express
Dolnośląskie, 2010
Liczba stron: 262
Literatura angielska
10/10

Agatha Christie to jedna z najpoczytniejszych angielskich pisarek i chyba nie ma mola książkowego, który by o niej nie słyszał. Jej książki od lat zdobywają serca kolejnych czytelników i cieszą się ich uznaniem. Stworzyła dwie kultowe postacie detektywistycznego świata (obok słynnego Holmesa oczywiście), czyli Herkulesa Poirot i pannę Marple. Niektóre z jej książek zostały sfilmowane jak na przykład "Morderstwo w Orient Expressie". 

Herkules Poirot po rozwiązaniu sprawy kryminalnej w Azji wraca do Europy. Pociąg Orient Express, którym podróżuje, grzęźnie w zaspie śnieżnej. W nocy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jeden z pasażerów. Detektyw Poirot rozpoczyna dochodzenie, a jego podróż zamienia się w śledztwo. Fakty wskazują, że zabójca zajmuje przedział w tym samym wagonie... Czy Poirot zdoła rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa?

Miałam możliwość wybrania sobie książki, która miała być dołączona do świadectwa. Z wahanie chwyciłam za jedną z dwóch leżących na stoliku powieści Agathy Christie. Do końca nie byłam pewna swojego wwyboru, więc by się przekonać, zaczęłam czytać kilka godzin po zakończeniu roku szkolnego. Już po pierwszych kilku stronach, wiedziałam, że ta historia Herkulesa Piorot to strzał w dziesiątkę.

Było to moje pierwsze spotkanie z ekscentrycznym belgijskim detektywem i muszę przyznać, że było to spotkanie nadzwyczaj udane. Herkules w swej sztuce dedukcji, domyślania się i wyciągania wniosków przypominał mi Sherlocka Holmesa (którego uwielbiam). Kto wie, być może to daleki krewny angielskiego detektywa?  ;) Podobał mi się jego styl prowadzenia dochodzenia, to jak myślał, rozumował im dochodził do wniosków. Poirot zdobył moje serce, szczerze go polubiłam i zawsze będę go witać szerokim uśmiechem.

Czasem nieco drażniła mnie postać przyjaciela Herkulesa, tj. monsieur Bouca. Generalnie był sympatyczny i zdaje się, że darzył szczerą przyjaźnią i zaufaniem naszego Belga. Był trochę porywczy, chwytał się każdego możliwego wyjaśnienia tego makabrycznego morderstwa niczym tonący brzytwy. Ale jak już mówiłam, Bouc da się lubić.

Niewątpliwą zaletą powieści jest fakt niesamowitego zawężenia kręgu podejrzanych wyłącznie do osób podróżujących jednym konkretnym wagonem. To buduje napięcie, bo wiemy, że mamy do wyboru tylko kilkanaście osób i nikogo poza tym. To wąskie pole może trochę drażnić, ale też skłaniać do zastanowienia, gdyż (pozornie) każdy ma alibi. Ale przecież ktoś musiał zamordować tego człowieka, sam nie zadałby sobie kilkunastu ciosów ostrym narzędziem prawda?

Podobał mi się podział na trzy główne części: fakty, zeznania i rozmyślenia Herkulesa. Pozwala to czytelnikowi nadążyć za akcją, a także sprawia, że ma się wrażenie przebywania w samym Orient Expressie. Jesteśmy niemal naocznymi świadkami wydarzeń. Możemy wraz z belgijskim detektywem szukać mordercy. Sami szukamy i wyłapujemy poszlaki. Christie nie robi z czytelnika bezmyślnego żuczka. Daje czytelnikowi trochę, bo resztę odkrył sam z pomocą bohaterów ze stronic książki. Kiedy w wagonie restauracyjnym odbywały się dokładne przesłuchania pasażerów czułam się tak, jakbym siedziałam obok Herkulesa.

Niewątpliwym atutem "Morderstwa w..." jest jego nietuzinkowe zakończenie. Na ostatnich kartach poznajemy motyw, który spowodował, że jeden z pasażerow zginął drogą morderstwa. Największym zaskoczeniem jest to, kto zabił tego mężczyznę. Prawda jednak może nigdy nie ujrzeć światła dziennego i będzie dostępna tylko postaciom stworzonym przez Christie i tysiącom czytelników...

Gorąco zachęcam Was do przeczytania tej powieści. Jest ona z pewnością jedną z najlepszych powieści kryminalnych - trzyma w napięciu i niepewności do ostatniej strony. "Morderstwo w Orient Expressie" na stałe wejdzie do kanonu moich ulubionych książek.

******

Przepraszam Was za błędy itp., ale nie jestem u siebie i nie chce mi się bawić w poprawki. Nienawidzę przepisywania... -.-

niedziela, 8 lipca 2012

Ty też możesz nakarmić psiaka!

O tej wyjątkowej akcji dowiedziałam się od siostry, która od znajomych na fejsie otrzymała wezwanie do pomagania. Jakoże ja fejsa nie mam, pewnie bym się nie dowiedziała. Ale mam kochaną starszą siostrę ;)

Akcja nic nie kosztuje. No, może odrobinę wolnego czasu ;) Chodzi o pomoc psiakom ze schroniska w Zabrzu. Każda osoba może pomóc. Kliknijcie na poniższy link, przejrzyjcie sobie dokładnie całą stronę i jeżeli chcecie wybierzcie sposób pomocy zwierzakom. Dajcie znać swoim znajomym, oni niach puszczą info dalej. Wiem, że wielu z Was jest wrażliwych na los zwierząt, często sami macie w domu psa, kota czy rybkę. Myślę, że ktoś z Was skusi się na nic nie kosztującą pomoc pieskom ze schroniska.





Jeszcze raz polecam akcję i zapraszam do udziału w niej ;)

czwartek, 5 lipca 2012

11 pytań ;)

Otagowała mnie Mery, za co dziękuję ;)

Zasady:
1. Każda otagowana osoba musi odpowiedzieć na swoim blogu na 11 pytań przyznanych im przez ich "Tagger'a"
2. Następnie wybrać 11 nowych osób do tagu i zadać im 11 pytań.
3. Nie powinno się tagować ponownie osób, które już są brały udział w zabawie.

Oto pytania od Mery:
1. Charlotte Bronte czy Jane Austen? Austen ;)
2. Paranormal czy klasyka? Hm... Klasyka.
3. Wielka papierowa biblioteka czy masa e-booków w czytniku? GIGANTYCZNA papierowa biblioteczka.
4. Wrzos czy lawenda? Wrzos.
5. Klasyka angielska czy rosyjska? Angielska :)
6. Audrey Hepburn czy Marilyn Monroe? Monroe.
7. Kuchnia włoska czy francuska? Włoska oczywiście!
8. Czarny humor: tak czy nie? Od czasu do czasu czarny humor też jest potrzebny ;)
9. Deszczowe poranki czy wieczory? Deszczowe popołudnia.
10. Van Gogh czy Salvador Dali? Lubię (post)impresjonizm, ale Dali to poezja sama w sobie, więc Dali ;)
11. Ania Shirley czy Emilka Byrd Starr? Ania!

Moje pytania: 
1. Seria o Potterze czy Saga "Zmierzch"?
2. Kryminał czy romans?
3. Film wojenny czy obyczajowy?
4. Historia czy biologia?
5. Argentyna czy Indie?
6. Ciasto domowej roboty czy kupny placek?
7. Woda mineralna gazowana czy niegazowana?
8. Biblioteka czy księgarnia?
9. Metallica czy Michael Jackson? 
10. Domek z ogródkiem czy apartament w wieżowcu?
11. Jesień czy wiosna?

Do zabawy zapraszam: 
Varia, Susie, Meme, Booklover, Moreni, Książkozaur, Dominika Anna, Giffin, Gabrielle_ , Mani, Bsz ;)


środa, 4 lipca 2012

Powrót + stosik książkowy

Wracam niczym syn marnotrawny po ponad miesięcznej przerwie. Czas odkurzyć stare kąty, uzupełnić braki w podstronach i recenzjach, a także zacząć ponownie komentować Wasze posty. Są wakacje, czasu trochę więcej, leń mi przeszedł (przynajmniej tak myślę). Obiecuję Wam  w najbliższym czasie recenzję "Morderstwa w Orient Expressie" Agathy Christie (książkę otrzymałam za bardzo dobre wyniki w nauce, przeczytałam szybko i nadal jestem w szoku po przeczytaniu zakończenia).

Stos książkowy: 

Od góry:
  1. Ursula K. Le Guin "Grobowce Atuanu" - prezent gwiazdkowy od siostry
  2. Vera F. Birkenbihl "Jak szybko i łatwo nauczyć się języka" - znalezisko z szafy
  3. Rosamunde Pilcher "Czas burzy" - siostra z myślą o mnie wzięła od koleżanki porządkującej zbiory ksiązkowe.
  4. Irena Jurgielewiczowa "Wszystko inaczej" - jak wyżej
  5. Beata Pawlikowska "Blondynka w Kambodży" - prezent gwiazdkowy od Meme
  6. Maria Rodziewiczówna "Anima Villis" - zakup w Weltbildzie, ale kiedy to było...?
  7. Gert Godeng "Krew i Wino: Dzban miodu" - z biblioteki, w ramach akcji "Uwolnij książkę"
  8. Ann Brashares "Nigdy i na zawsze" - wygrana w konkursie na Najbardziej Romantyczne Literackie Pary (pomogła mi wygrać para z "Quo Vadis ;)
  9. Freeman Willis Crofts "Tajemnica Hog's Back" - tak samo jak w punktach 3 i 4
  10. Stanisława Fleszarowa - Muskat "Lato nagich dziewcząt" - zakup kioskowo - gazetowy z marca chyba.
  11. Jane Austen "Rozważna i romantyczna" - jak w punkcie 7 ;)
No trochę się tego nazbierało.

Poza tym, że mam zamiar spać, jeść, czytać, oglądać filmy, myszkować w bibliotece i bez celu i bez pośpiechu łazić po mieście to jeszcze będę zakuwać do olimpiady historycznej. No i wyjeżdżam na dwa tygodnie. Trzymajcie kciuki za to moje zakuwanie ;)

W tym roku (we wrześniu) będzie już trzy lata jak tu urzęduję. Prawdę mówiąc rodzi mi się w głowie pomysł na konkurs z tej okazji... CO Wy na to?