The Hollow
Dolnośląskie, 2012
Liczba stron: 260
Literatura angielska
7/10
Agatha Christie to angielska autorka powieści kryminalnych i obyczajowych, jest też najbardziej znaną na świecie pisarką kryminałów. W języku angielskim wydano ponad miliard jej książek. Stworzyła dwie słynne postacie: starszą pannę Marple oraz ekscentrycznego Belga Herkulesa Poirot. Pierwszą powieścią kryminalną, a zarazem pierwszym dziełem, w którym pojawia się belgijski detektyw jest "Tajemnicza historia w Styles" wydana w 1920 r. Wybitna anglojęzyczna pisarka zmarła w 1976 roku mając 86 lat.
To miała być spokojna niedziela na wsi. Herkules Poirot, zaproszony na obiad do domu lady Angkatell, trafia wprost na miejsce zbrodni. I nie jest to impertynencki żart ani gra towarzyska! Czerwona krew doktora Johna Christowa kapie do niebieskiej wody w basenie...
Czy lekarz został zabity przez zazdrosną o niego kobietę: żonę, kochankę albo dawną ukochaną? Wszystkie są na miejscu zbrodni, a jedna nawet trzyma w ręce rewolwer… Ale dowody i zeznania wcale nie są jednoznaczne. Tym razem Poirot trafił na godnego siebie przeciwnika. Czy wskazanie mordercy i odkrycie prawdy będzie sprawiedliwym wyjściem?
Książkę dostałam dosyć dawno, bo na ostatnią Gwiazdkę od kochanej Meme, ale dopiero teraz miałam chwilę czasu, żeby usiąść i ją przeczytać. Zabrałam ją bowiem na prawie tygodniowy wyjazd w Bieszczady z bardzo fajną ekipą, na czele której stał mój Polonista. Czytałam głównie w pociągu, rzadziej w schronisku. Jakie są moje wrażenia po moim drugim w życiu spotkaniu z Herkulesem i trzecim spotkaniu z panią Christie w ogóle?
Po "Morderstwie w Orient Experssie" Poirot stał się moim absolutnym guru (niemal). Stoi na piedestale zaraz obok Holmesa i Watsona. Tam było go dosyć sporo, na prawie każdej stronie. W tej powieści było nieco inaczej. Oryginalny Belg pojawia się dopiero w okolicach 90 strony, następnie występuje trzy, może cztery razy w króciutkich (choć istotnych) epizodach i triumfalnie rozwiązuje zagadkę. Tyle. Mi było mało, mało, mało. Mam straszny niedosyt Herkulesa.
Na powieść skalda się bardzo długie wprowadzenie, nim dojedzie do prawdziwego zawiązania akcji, jakim jest morderstwo Johna Christowa (zachodzi to około 100 str.). W owym wprowadzeniu autorka starannie przedstawia czytelnikowi bohaterów, grających główne role w tym spektaklu. Są ładnie zarysowane ich osobowości, nawyki, dziwne skłonności i sposób bycia. Istotną rzeczą wśród tego charakteryzowania bohaterów jest opis relacji między poszczególnymi osobami. Rzecz na pozór bzdurna, ale w dalszym toku akcji bardzo ważna, bo to właśnie tymi spostrzeżeniami będzie kierować się czytelnik w czasie poszukiwań mordercy.
Historia klasyczna dla Christie: do morderstwa dochodzi w zamkniętym gronie i wśród tego grona należy szukać, tego kto zbrodni dokonał. Tutaj nie jest to takie proste jakby wydawać się mogło, bo tropy prowadzą do różnych osób. Mylne, bardzo mylne. A całkiem sporo zamieszania w tej kwestii wprowadza niepozorna lady Angkattel, która zasypuje wszystkich wkoło swoimi teoriami.
W "Niedzieli na wsi" Agatha Christie posunęła się do pogłębienia wizerunku bohaterów powieści, tym samym odsuwając troszkę na bok Herkulesa Poirot. Lekka psychologizacja postaci w kryminale sprawiła, że miałam momentami odczucie, że czytam powieść obyczajową. I szczerze mówiąc nie wiem czy poiliczyć to plus czy minus dla książki.
"niedziela na wsi" to bardzo dobra powieść i wciągająca historia, ale nie trzymała mnie w napięciu tak jakbym chciała. No i brakowało mi Herkulesa. Jednak fanom Christie, którzy nie mieli okazji jeszcze przeczytać, polecam, a nawet zachęcam ;) Natomiast osoby, które chcą dopiero zacząć swoją historię z Agathą i oczekują dreszczyku emocji i mocnego napięcia, niech sięgną po inną pozycję! ;)
________
I wróciłam. Wakacje za pasem i uznałam, że muszę zintensyfikować swoje czytanie.Christie skończona, teraz czytam "Miasteczko Salem" Kinga. Do zobaczenia! ;)
To miała być spokojna niedziela na wsi. Herkules Poirot, zaproszony na obiad do domu lady Angkatell, trafia wprost na miejsce zbrodni. I nie jest to impertynencki żart ani gra towarzyska! Czerwona krew doktora Johna Christowa kapie do niebieskiej wody w basenie...
Czy lekarz został zabity przez zazdrosną o niego kobietę: żonę, kochankę albo dawną ukochaną? Wszystkie są na miejscu zbrodni, a jedna nawet trzyma w ręce rewolwer… Ale dowody i zeznania wcale nie są jednoznaczne. Tym razem Poirot trafił na godnego siebie przeciwnika. Czy wskazanie mordercy i odkrycie prawdy będzie sprawiedliwym wyjściem?
Christie i ja w Bieszczadzkim hamaku w ubiegłym tygodniu! |
Po "Morderstwie w Orient Experssie" Poirot stał się moim absolutnym guru (niemal). Stoi na piedestale zaraz obok Holmesa i Watsona. Tam było go dosyć sporo, na prawie każdej stronie. W tej powieści było nieco inaczej. Oryginalny Belg pojawia się dopiero w okolicach 90 strony, następnie występuje trzy, może cztery razy w króciutkich (choć istotnych) epizodach i triumfalnie rozwiązuje zagadkę. Tyle. Mi było mało, mało, mało. Mam straszny niedosyt Herkulesa.
Na powieść skalda się bardzo długie wprowadzenie, nim dojedzie do prawdziwego zawiązania akcji, jakim jest morderstwo Johna Christowa (zachodzi to około 100 str.). W owym wprowadzeniu autorka starannie przedstawia czytelnikowi bohaterów, grających główne role w tym spektaklu. Są ładnie zarysowane ich osobowości, nawyki, dziwne skłonności i sposób bycia. Istotną rzeczą wśród tego charakteryzowania bohaterów jest opis relacji między poszczególnymi osobami. Rzecz na pozór bzdurna, ale w dalszym toku akcji bardzo ważna, bo to właśnie tymi spostrzeżeniami będzie kierować się czytelnik w czasie poszukiwań mordercy.
Historia klasyczna dla Christie: do morderstwa dochodzi w zamkniętym gronie i wśród tego grona należy szukać, tego kto zbrodni dokonał. Tutaj nie jest to takie proste jakby wydawać się mogło, bo tropy prowadzą do różnych osób. Mylne, bardzo mylne. A całkiem sporo zamieszania w tej kwestii wprowadza niepozorna lady Angkattel, która zasypuje wszystkich wkoło swoimi teoriami.
W "Niedzieli na wsi" Agatha Christie posunęła się do pogłębienia wizerunku bohaterów powieści, tym samym odsuwając troszkę na bok Herkulesa Poirot. Lekka psychologizacja postaci w kryminale sprawiła, że miałam momentami odczucie, że czytam powieść obyczajową. I szczerze mówiąc nie wiem czy poiliczyć to plus czy minus dla książki.
"niedziela na wsi" to bardzo dobra powieść i wciągająca historia, ale nie trzymała mnie w napięciu tak jakbym chciała. No i brakowało mi Herkulesa. Jednak fanom Christie, którzy nie mieli okazji jeszcze przeczytać, polecam, a nawet zachęcam ;) Natomiast osoby, które chcą dopiero zacząć swoją historię z Agathą i oczekują dreszczyku emocji i mocnego napięcia, niech sięgną po inną pozycję! ;)
________
I wróciłam. Wakacje za pasem i uznałam, że muszę zintensyfikować swoje czytanie.Christie skończona, teraz czytam "Miasteczko Salem" Kinga. Do zobaczenia! ;)
LUbię Agathę i wszystkie jej książki jakie do tej pory czytałam bardzo mi się podobały :) Poirot jest the best.
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała lubię książki Agathy ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś tę książkę przeczytam. Coraz bardziej lubię kryminały Christie ;)
OdpowiedzUsuńJak będę miała okazję to rozejrzę się za tą ksiazką, lubię kryminały. Miłego czytania "Miasteczka Salem" - świetna książka S.Kinga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Christie i Doyla uwielbiam. obowiązkowe pozycje dla każdego fana kryminału. Miasteczko Salem z kolei trochę mnie wynudziło. z repertuaru Kinga najlepiej wspominam Cmentarz dla zwierząt.
OdpowiedzUsuńChristie nie lubię.
OdpowiedzUsuńZa to Miasteczko Salem kocham :)
Bardzo lubię tę autorkę. Kilka lat temu czytałam "namiętnie" jej książki :)
OdpowiedzUsuńCzytając o przygodach Poirota mam wrażenie że problemy chodzą za nim :) "Niedzieli na wsi" nie czytałam, jednak mam nadzieję iż to szybko nadrobię.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Christie i chętnie kiedyś przeczytam jeszcze jakieś jej pozycje :)
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie czytałam, chętnie na urlop bym ją zabrała:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Jej książki ale tej jeszcze nie czytałam:) Zapraszam do siebie na konkurs
OdpowiedzUsuń