"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

sobota, 20 sierpnia 2011

[74] Richard Paul Evans "Stokrotki w śniegu"


The Christmas List

Znak, 2010
Liczba stron:296
Literatura amerykańska
9/10

Czy można dostać drugą szansę i rozpocząć wszystko od nowa?
James Kier zginął w wypadku. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało. On sam dowiedział się o własnej śmierci z gazet. Pomyłkę szybko wyjaśniono, ale błąd popełniony przez dziennikarza ucieszył wszystkich znajomych Jamesa. Nic dziwnego. Nie był kandydatem na najlepszego przyjaciela. Bezwzględny szef. Rekin biznesu wyznający zasadę - po trupach do celu. Mąż, który zostawia umierającą żonę. Ojciec znienawidzony przez syna.
Czy można zacząć wszystko od nowa? Wynagrodzić popełnione krzywdy? Przebaczyć innym i sobie?

Po "Stokrotki" sięgnęłam, ponieważ niesamowicie spodobała mi się okładka. Przyciągnął mnie także opis książki i pozytywne recenzje. Tym sposobem z biblioteki wyszłam z kolejną nieplanowaną książką, która była świetną lekturą. Nie żałuję, że poświęciłam niemal cały dzień na przeczytanie tej powieści.
Jamesa Kiera poznajemy jako człowieka bezwzględnego, nieczułego, wyrachowanego. Zdecydowanie nie jest lubiany przez swych pracowników i bliskich, a także (początkowo) czytelnika. Bo jak lubić człowieka, który nie liczy się ze zdaniem i uczuciami innych? A jednak, kiedy James "umiera" i nagle okazuje się, że tak naprawdę prawie nikt za nim nie tęskni, czuje się jakby dostał obuchem w głowę. Zdaje się, że to uderzenie było bardzo skuteczne, bo w głównym bohaterze zachodzi olbrzymia zmiana...
Z czasem czytelnik zaczyna rozumieć Jamesa. Wybacza mu dotychczasowe postępki i razem z nim walczy o uzyskanie od ludzi, których najbardziej skrzywdził, drugiej szansy. Nie idzie mu to najlepiej, ale nie poddaje się, choć czasem brak sił. Bohater niespodziewanie dla czytelnika budzi sympatię.
"Stokrotki w śniegu" są dla mnie współczesną "Opowieścią Wigilijną". Kier swoim zachowaniem przypomina Scrooge'a. Nie ma tu co prawda dickensowskich Duchów, jednak podobną rolę pełni fama o śmierci głównego bohatera. Książka mimo wielu tragicznych i smutnych zdarzeń napawa optymizmem. Pokazuje, że warto starać się o drugą szansę, że warto przepraszać, że warto kochać. Widzimy, że proszenie o wybaczenie, nie jest oznaką słabości, lecz niesamowitej siły i odwagi.
James chce odkupić swoje winy nie tylko wobec ludzi, z którymi robił dawniej interesy, lecz także wobec najbliższych. Sama nie wiem, które spotkania były trudniejsze - te z obcymi, którzy powierzyli mu swój interes czy te z najbliższymi, których bardzo skrzywdził.
Bardzo spodobała mi się postać Sary. Choć doznała wielu krzywd od Jamesa, nadal go kocha i broni przed komentarzami społeczeństwa. Mimo że jest śmiertelnie chora, jest silniejsza niż niejeden w pełni zdrowy człowiek.
Ta powieść Evansa jest naszpikowana emocjami. Pozytywnymi, negatywnymi - słowem wszystkimi. Raz chce się płakać, innym razem śmiać. To silnie wpływa na wyobraźnię wrażliwego czytelnika.
"Stokrotki w śniegu" mnie urzekły. I to bardzo. Książkę tę będę zapewne długo wspominać, będzie to dla jedna z książek do których z przyjemnością wracam. Bo "Stokrotki" mają w sobie magię. Magię ludzkich uczuć i emocji.
Tę wzruszającą powieść, która podnosi na duchu, polecam każdemu, kto nie wie co zrobić z nudnym nieciekawym popołudniem. Z pewnością towarzystwo Richarda Paula Evansa w postaci tej książki sprawi, że czas popłynie szybciej a my zostaniemy wciągnięci w wir zdarzeń, które kierują życiem Jamesa.

3 komentarze:

  1. O rany, opis jest nieziemski! Po pierwszych zdaniach myślałam, że chodzi o element fantastyczny, okazało się jednak, że ta książka to coś zupełnie innego. Ludzie czasem mówią, że chcieliby na jeden dzień umrzeć, żeby zobaczyć jak na ich śmierć zareagują najbliżsi - jeśli się nie mylę, główny bohater miał okazję przekonać się jak to jest. Już sam opis niesamowicie mnie zachęcił, Twoja recenzja i niesamowity tytuł książki sprawiły, że mam ochotę ją przeczytać ;) Życzę miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja polecam nie tylko tym, którzy nie wiedzą co zrobić z nudnym popołudniem;)
    Wydaje mi się, że mimo tej momentalnej ckliwości każdy mógłby w niej znaleźć otuchę;)
    Choć ja proponowałabym czytanie jej w okresie bożonarodzeniowym;) Wtedy robi największe wrażenie;)
    Zakończenie kompletnie mnie rozbiło. Nie pozwoliło przestać o niej myśleć.
    I to cenię!:)

    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie słyszałam o tym dziele i szczerze żałuję! Brzmi naprawdę fantastycznie, chcę czym prędzej przeczytać to dzieło! ;)

    OdpowiedzUsuń