"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

niedziela, 11 grudnia 2011

[85] Fannie Flagg "Boże Narodzenie w Lost River"

A Redbird Christmas
Literackie, 2005
Literatura amerykańska
Liczba stron: 234
10/10

Fannie Flagg jest autorką, o której każdy chociaż słyszał. Jej "Smażone zielone pomidory" to bestseller, który wielu przeczytało. Pisarka urodziła się w 1944 roku, w Alabamie. Mając 19 lat zaczęła produkować programy telewizyjne, następnie dala się poznać jako aktorka i znakomita pisarka uwielbiana przez czytelników z całego świata.

Jak myślicie: Co robi samotny, rozwiedziony mężczyzna, dysponujący bardzo skromnymi oszczędnościami i mający przed sobą zaledwie kilka miesięcy życia?
A. poddaje się smutkowi i przygnębieniu?
B. kupuje skrzynkę piwa jako jedyną osłodę tej ponurej sytuacji?
C. wyjeżdża do Lost River, małego miasteczka w Alabamie, poznaje jego nieco zwariowanych i sympatycznych mieszkańców, próbuje pomóc małej niepełnosprawnej Patsy oraz zaprzyjaźnia się z małym ptaszkiem o imieniu Jack i... czeka na cud?
Oswald, bohater książki Fannie Flagg, wybrał rozwiązanie C. (I zdradzę Wam sekret: To właśnie była najlepsza odpowiedź!!!).

Pewnie gdyby nie wyzwanie czytelnicze Znalezione pod choinką nie sięgnęłabym po tę książkę. I powiem Wam szczerze, że wiele bym straciła, bo była to cudowna podróż do malutkiego miasteczka Lost River.
Nie można powiedzieć, że Lost River jest zapomniane. Nie ma tam pustostanów, zapuszczonych ogrodów, wszędobylskich chwastów. Dom Kultury nie jest ruiną, jedyny sklep nie został opuszczony. Wręcz przeciwnie - Lost River tętni życiem. Sklep Roya ma się świetnie, dookoła piękne ogrody, zadbana rzeka, o Dom Kultury dbają Groszki. To właśnie do tego miejsca przybywa umierający (choć ciągle trwający wśród żywych) Oswald T. Campbell.
Oswald to przyjemny facet koło pięćdziesiątki. Rozwiedziony, należy do AA. Kiedy dowiaduje się o chorobie dzwoni do Lost River, miasteczka z broszurki z początków XX wieku. Okazuje się, że jedyny miejscowy hotel spłonął w 1911 roku. Ale sympatyczni mieszkańcy pomagają Oswaldowi lokując go u Betty Kitchen.
"Boże Narodzenie w Lost River" to niezwykła książka. Pełna nadziei, ciepła, wiary, dobra i miłości. Tej ostatniej tu szczególnie dużo, ale w taki spokojny, nienarzucający się sposób. Frances nie spodziewa się, że ponownie odnajdzie miłość. Mildred przejdzie uczuciową przemianę i wyjedzie z mężczyzną z miasteczka. Roy także odżyje pod względem miłości.
W Lost River zdarzy się niejeden cud. Kreole przejdą na drugą stronę rzeki, w dziwny sposób spełni się życzenie małej Patsy. Spadnie także śnieg, co już samo w sobie jest niezwykłe. Choć książka jest trochę przewidywalna, nie umniejsza to piękna powieści.
Gorąco polecam książkę na te dni przed Bożym Narodzeniem. Kiedy ja ją czytałam w tle świątecznie zawodził Elvis Presley. Coś pięknego.

5 komentarzy:

  1. Czytałam, miałam podobne odczucia, ciepła, mądra historia. Tematyka świąteczna była dobrym wyborem, idealna lektura na te adwentowe dni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka książki jest intrygująca, a po tym jak ją opisałaś myślę, że naprawdę warto ją przeczytać. Będę miała to na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam !
    Książki Fannie Flagg oczywiście stoją na mojej półce. Najpierw przeczytałam "Smażone zielone pomidory" ( jak chyba wszyscy ), a potem "Daisy Fay i cudotwórcę". Te dwie wspomniane powieści należą do moich ulubionych pióra Fannie Flagg." Boże Narodzenie w Lost River" też przeczytałam, ale nie wywarło ono na mnie już takiego wrażenia ( może teraz, z racji świątecznej atmosfery, wrażenia z lektury byłyby inne ? )
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo. O "Pomidorach" słyszałam i nie moge wybaczyć sobie, że wciąż są nieprzeczytane. Ta ksiązka też się powinna znaleźc na mojej liście.

    OdpowiedzUsuń