"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

sobota, 26 lutego 2011

Nieco spóźniona fotorelacja ;)

15.02.2011 byłam w Warszawie w Centrum Nauki Kopernik. Było fantastycznie! Poniżej macie kilka fotek właśnie z Centrum ;) Przepraszam za jakość niektórych zdjęć. Ciężko zrobić ładne zdjęcie, kiedy wciąż cie ktoś szturcha, albo perfidnie lata przed obiektywem.

Wysoki płomień, na szczęście za ogrodzeniem i szklanym "opakowaniem";)

Jedna z układanek logicznych. Mnie i Meme szczególnie przypadły do gustu ^^

Prąd na korbkę. Jak pokręcisz tą czerwoną korbką to w domku zapala się światełko :)

Specjalnie dla fanów ksiażek ;) Wiecie, że te niby-kartki na głowie tego stwora się ruszały?


I myśliciel. Spodobało mi się to zrobiłam zdjęcie ;)

Wycieczka była genialna. Poza Centrum byliśmy także w Zamku Królewskim. ^^

A teraz małe usprawiedliwienie. Dosyć długo nie bylo już recenzji. Ano dopadł mnie mały kryzys. Czytelniczo-recenzyjny. Ale spokojnie, dam radę ;) Bloga nie opuszczam, jedynie rzadziej będą pojawiać się recenzje. ;)

piątek, 11 lutego 2011

[62] Alfred Szklarski "Przygody Tomka na Czarnym Lądzie"



Śląsk, 1970
Liczba stron: 306
Literatura polska
9/10

W drugiej części powieści Tomek wyrusza do Afryki, aby łowić dzikie zwierzęta! Podróżnicy mają nadzieję zobaczyć lwy, lamparty, goryle, żyrafy, hipopotamy, słonie i nosorożce. Mają też nadzieję wytropić legendarne zwierzę zwane okapi. Tomek wraz z ojcem, Panem Smugą i dzielnym bosmanem Nowickim powoli odkrywają Czarny Ląd, napotykają nieznane im plemiona Pigmejów i Masajów oraz biorą udział w emocjonujących łowach i obserwują plemienne zwyczaje mieszkańców Afryki.

Cóż, kolejna książka do konkursu. Jak trzeba przeczytać to trzeba. Korzystając z ferii ściągnęłam książkę z mojego regału i zabrałam się za czytanie. I zastanawiam się dlaczego ja tej książki nie przeczytałam wcześniej. Ona na półce stała chyba od zawsze, a dopiero teraz przeczytałam. Wstyd normalnie. Tym większy, że książka fantastyczna.
Po raz pierwszy spotkałam się z Tomkiem Wilmowskim i jego przyjaciółmi. I muszę przyznać, że było to spotkanie niezwykłe. Podczas tego spotkania nie raz sięgnęłam po tomkowy sztucer, przekomarzałam się z bosmanem Nowickim i słuchałam opowieści panów Smugi i Wilmowskiego.
Szklarski urzeka. Pięknymi postaciami i przystępnym językiem. Każdy z bohaterów ksiązki ma to 'coś'. Chyba nie sposób któregoś z nich nie lubić. Postacie są barwne i kolorowe, każda z nich jest inna. Tomka i jego przyjaciół traktowałam jak kolegów, bliskich znajomych. Przeżywałam z nimi książkowe wzloty i upadki. Cieszyłam się razem z nimi i razem z nimi się smuciłam.
Oprócz bardzo ciekawej fabuły w książce znajdziemy także garść ciekawych informacji na temat krajów Afryki i odkrywców tegoż lądu. Te ciekawostki są zgrabnie wplecione w rozmowy Tomka ze Smugą czy Wilmowskim. Nie są one jakoś tak 'klepane' i nie ciągną się jak flaki z olejem. Są przedstawione interesująco i kolorowo.
W książce ciągle coś się dzieje. Prawdę mówiąc obawiałam się, że powieść Szklarskiego będzie się niemiłosiernie ciągnęła, a tu takie miłe zaskoczenie. Książkę pochłonęłam w ciągu 3 dni, a to o czymś świadczy. Wciąż spotykałam nowych ludzi, mniej lub bardziej pozytywnych.
Oczywiście dużą, jeżeli nie olbrzymią rolę odegrała sama Afryka. Opisy zwierząt, klimatu, terenów i ich mieszkańców wiele zdziałały. Dzięki nim moja wyobraźnie pracowała na najwyższych obrotach.
Książkę z ręką na sercu polecam miłośnikom wszelkich książek podróżniczo-przygodowych. Ale także Ci, którzy chcą tylko dobrej zabawy powinni ją przeczytać.

______
Kolejna notka w przyszłym tygodniu, najprawdopodobniej w środę, ale nic nie obiecuję. We wtorek w przyszłym tygodniu jadę na wycieczkę (Centrum Nauki Kopernik), więc może wrzucę tu pare zdjęć
Przepraszam za wszelkiego rodzaju literówki czy błędy w recenzji. Nie jestem w tej chwili u siebie, ale po feriach (które kończą się w poniedziałek 14 lutego) poprawię ewentualne niedociągnięcia. ;)

środa, 2 lutego 2011

[61] William Shakespeare "Romeo i Julia"


Tytuł oryginalny: The Tragedy of Romeo and Juliet
Zielona Sowa, 2008
Liczba stron: 133
Literatura angielska
Lektura szkolna
6/10

Tragedia miłosna "Romeo i Julia", powstała w 1595 r., jest jednym z najsłynniejszych i najczęściej grywanych dramatów Szekspira. Tragiczne losy młodych bohaterów poddanych działaniu Fatum, urok i wdzięk ich postaci, poetyckie piękno monologów lirycznych mówiących o miłości - to uniwersalne i nieprzemijające walory utworu uważanego za arcydzieło literatury dramatycznej.

Z pewnością każdy z nas słyszał o miłości Romea i Julii. Historia chyba najsłynniejszej pary kochanków stała się szkolną lekturą, mniej lub bardziej lubianą przez uczniów i polonistów. Dla mnie samej ta szekspirowska tragedia nie będzie tą ulubioną. Ale mimo wszystko z Szekspira nie zrezygnuję.
W całej tej pisaninie znalazłam tylko 18 linijek, które tak naprawdę mi się podobały. Był to prolog i cztery ostatnie linijki dramatu. Czyli zaczęło się ładnie i ładnie się zakończyło. A co ze środkiem? Cóż prawdę mówiąc średnio.
Nie chodzi mi tu o sam styl pisania czy słownictwo, bo to jakimś wielkim problemem dla mnie nie było. Podział na role, sceny, akty, dialogi pisane wierszem, czyli to, czym charakteryzuje się dramat mi nie przeszkadza. Chodzi mi tu jednak o ta całą niedorzeczność tej miłości. Romeo i Julia, podczas całej tragedii, spotkali się ledwie parę razy i zakochali się w sobie. Ja rozumiem, że miłość od pierwszego wejrzenia, że trafiła ich strzała Amora etc. Ale bez przesady. Chociaż jestem skończoną romantyczką, historia dwójki młodych mieszkańców Werony nie urzekła mnie. Czasem zastanawiałam się czy ja czytam tragedię, czy może jej parodię.
Chyba najbardziej podobał mi się wątek tych zwaśnionych rodów. Tej nienawiści, która zaprowadziła na łono Abrahama Romea, Julię i paru pozostałych bohaterów.
Moim ulubionym momentem jest chwila, w której Capulet i Monteki podają sobie ręce. To chyba taki najbardziej urzekający fragment w całej lekturze.
To co mi się nie podobało, Szekspir zrekompensował mi, już wspomnianym, prologiem. Fanom tragedii, w szczególności szekspirowskiej, polecam. Tym, którzy za tragediami nie przepadają, proponuję, żeby ten czas poświęcili na coś innego.

„Posępną zgodę ten ranek nam wieści
Słońce z żałości skryło się, choć dnieje;
Bo nie słyszano dotąd opowieści
Smętnej jak Julii i Romea dzieje.”