"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

środa, 29 grudnia 2010

Podsumowanie roku 2010 + wyzwanie ;)

Najpierw lista książek przeczytanych. W tym roku 59 pozycji. Myślę, że nie jest źle, mogło być gorzej, ale toż mogło być lepiej. Te książki, które są pogrubione zostały zrecenzowane i można je znaleźć na blogu.

  1. Christiane F. „My, dzieci z dworca ZOO”
  2. Khaled Hosseini „Chłopiec z latawcem”
  3. Mary Balogh „Pieśń bez słów”
  4. Ewa Nowak „Wszystko tylko nie mięta”
  5. Ewa Nowak „Diupa”
  6. Marta Fox „Paulina.doc”
  7. Sue Monk Kidd „Sekretne życie pszczół”
  8. Rosamunde Pilcher „Kwietniowy śnieg”
  9. Krystyna Boglar „Zatrzymajcie świat, chcę wysiąść”
  10. Markus Zusak „Złodziejka książek”
  11. Philip Pullman „Złoty kompas”
  12. Małgorzata Musierowicz „Sprężyna”
  13. J. K. Rowling „Baśnie Barda Beedle’a
  14. Amanda Quick „Alchemia”
  15. Ewa Ostrowska „Głupia jak wszyscy”
  16. Izabela Sowa „Agrafka”
  17. Jacek Dukaj „Wroniec”
  18. Barbara Kosmowska „Buba – sezon ogórkowy”
  19. Ernest Hemingway „Stary człowiek i morze”
  20. sir Arthur Conan Doyle „Pies Baskerville’ów”
  21. Elżbieta Jodko-Kula “Julka
  22. Elżbieta Jackiewiczowa “Pokolenie Teresy
  23. Louise Rennison “Angus, stringi i przytulanki”
  24. Penny Jordan “Lilia wśród cierni”
  25. Ewa Nowak „Lawenda w chodakach”
  26. Ewa Nowak „Furteczki”
  27. Izabela Sowa „Zielone jabłuszko”
  28. Agata Mańczyk „Jajecznica na deszczówce”
  29. Teresa Medeiros „Cisza
  30. Małgorzata Musierowicz „Szósta klepka”
  31. Sherry Jones „Klejnot Medyny”
  32. Dan Brown „Kod Leonarda da Vinci”
  33. Amanda Quick „Wynajęta narzeczona”
  34. Barbara Dussler „Anioły naprawdę istnieją”
  35. Nicole Byrd „Uwieść dżentelmena”
  36. Thomas Harris „Milczenie owiec”
  37. Elżbieta Jodko-Kula „Karina”
  38. Amanda Quick „Kochanka”
  39. Małgorzata Karolina Piekarska „Klasa pani Czajki”
  40. Zbigniew Nienacki „Księga strachów”
  41. Eric-Emmanuel Schmitt „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”
  42. Zbigniew Nienacki „Pan Samochodzik i Templariusze”
  43. Mariusz Maślanka „Bidul”
  44. Sofokles „Antygona”
  45. Aleksander Kamiński „Kamienie na szaniec”
  46. sir Arthur Conan Doyle „Studium w szkarłacie”
  47. Simon Akstinat „Made in Poland”
  48. Antoine de Saint-Exupery “Mały Książę
  49. Marc Levy “Jak w niebie”
  50. Lemony Snicket „Seria niefortunnych zdarzeń: Przykry początek”
  51. Małgorzta Musierowicz „Noelka”
  52. Johanna Lindsey „Kocha się tylko raz”
  53. Praca Zbiorowa „W wigilijną noc”
  54. Russell Whitfield „Gladiatorka”
  55. Amanda Quick „Ryzykantka”
  56. Maria Dąbrowska „Boże Narodzenie”
  57. Rosamunde Pilcher „Czas burzy”
  58. Jacqueline Wilson "Dziewczyny się zakochują"
  59. Teresa Medeiros "Pamiętnik"
Już zaczęłam pisać listę książek do przeczytania na rok 2011, gdyż dołączyłam do wyzwania "Możesz więcej" ;) Więcej o tym wyzwaniu znajdziecie Tutaj!



____

A tak poza tym, to życze Wam szczęśliwego Nowego Roku. Żeby Wasze półki uginały się pod ciężarem książek, a Wasze portfele pełne pieniędzy na nie. No i zdrowia, pomyślności itd, itp ;)

wtorek, 28 grudnia 2010

[58] Russell Whitfield „Gladiatorka” || Poświąteczna niespodzianka ;)

Tytuł oryginalny: Gladiatrix
Bullet Books, 2010
Liczba stron: 533
Literatura angielska
10/10

Russella Whitfielda zamieszkującego w Anglii do napisania „Gladiatorki” zainspirowała fascynacja starożytną Grecją oraz Rzymem. „Gladiatorka” jest pierwszą powieścią pana Whitfielda.

Kiedy Rzymem rządziła dynastia Flawiuszy na arenie znalazł swe miejsce nowy rodzaj wojownika – gladiatorka. Statek, którym płynie Lysandra będąca spartańską kapłanką, rozbija się u wybrzeży Azji Mniejszej. Dziewczyna trafia do najlepszej szkoły dla gladiatorem we Wschodnim Cesarstwie, której właścicielem jest Lucjusz Balbus. Od tego momentu Lysandra będzie musiała walczyć o życie na arenie, ku uciesze żądnej krwi gawiedzi…

„Gladiatorka” jest powieścią historyczną, osadzoną w starożytnym Cesarstwie Rzymskim. Książka ukazuje nam ciężkie życie kobiet – gladiatorek. Owo życie nie jest spełnieniem ich marzeń, ale dla wielu z nich stanowi namiastkę wolności, która sobie cenią.

Język, którym posługuje się pan Whitfield w powieści jest prosty i nieskomplikowany. Jednocześnie każda z postaci, odpowiednio do swojego charakteru, pochodzenia czy pozycji społecznej mówi inaczej - mniej lub bardziej górnolotnie, bezczelnie czy potulnie. Słowa (jak i zachowanie bohaterów książki) odpowiadają także aktualnej sytuacji, w której się znajdują.

W „Gladiatorka” nie ma w sobie momentu najciekawszego, najbardziej interesującego, wciągającego. Dlaczego? Ponieważ ta książka od pierwszej do ostatniej strony (nie wyłączając okładki, czy noty od autora) jest tym najciekawszym, najbardziej wciągającym momentem. Nieważne, do której godziny będziesz czytać tę książkę, nie ważne, że odłożysz ją o 23, a obudzisz się o 6 rano. Będziesz czuć niesamowity niedosyt związany z tą książką. I będziesz czytać i czytać.

Książkę Russella Whitfielda czyta się dobrze, szybko, płynnie. Rozdziały są świetnie ułożone i ponumerowane z pomysłem. Na ten temat nie zdradzę nic więcej, aby nie psuć niespodzianki. Ta powieść pozwala nam przenieść się na obrzeża Halikarnasu, do szkoły Balbusa, do cel niewolnic, do rezydencji Frontyna i wreszcie na arenę. Możemy zasiąść wśród plebsu i oglądać widowiska z udziałem kobiet-gladiatorów. Jest to jedna z zalet tej książki – niesamowicie działa na wyobraźnię, co nie jest bez znaczenia. Powieści, które potrafią nas przenieść w inne miejsce na świecie czy do innej epoki są potrzebne, ponieważ czasem chcemy uciec od tej zaokiennej szarugi.

„Gladiatorka” zawiera w sobie dość krwawe sceny, które są jednak potrzebne, by móc przedstawić życie gladiatorek. A nawet, jeśli ominiemy sceny walk, wiele stracimy. To właśnie przy nich najmocniej bije serce.

Okładka tej powieści też jest nietuzinkowa. Z niej patrzą na mnie hipnotyzujące oczy zadraśniętej kobiety, mokrej o potu. Niżej czerwonymi, wypukłymi literami przedstawiony jest autor i tytuł. U samego dołu widnieje kobieta unosząca tarczę i miecz w geście zwycięstwa. Tłem dla niej są trybuny, pełne ludzi, którzy zapewne skandują jej pseudonim. Tak więc, nie tylko powieść zachwyca – okładka również.

Powieść Russella Whitfielda z czystym sumieniem i sercem mogę polecić ludziom, którzy lubią powieść historyczną. Także tym, których interesuje starożytna Grecja czy Rzym. Nie należy się tam jednak spodziewać naukowych wywodów. „Gladiatorka” jest kombinacją fikcji literackiej z nutką faktów, dzięki czemu otrzymaliśmy wspaniałą powieść.

Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl
____________

Otóż w jednej ze świątecznych paczek znalazłam książkę ;) Wreszcie w moje łapki trafiła książka Wojciecha Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion". Zaczynam czytanie! ;)

czwartek, 23 grudnia 2010

"Uwierzymy kolejny raz, W jeszcze jedno Boże Narodzenie."*

* Ten cytat pochodzi z "Kolędy dla nieobecnych". Nie wiem dlaczego, ale ta kolęda działa na mnie jakoś tak wzruszająco.

A więc:
Życzę Wam, aby tegoroczne Święta Bożego Narodzenia upłynęły w radosnej, rodzinnej atmosferze. Aby przyszedł do Was bogaty Gwiazdor (tudzież Święty Mikołaj ;), żebyście zawsze mieli uśmiech na twarzy, żeby była przy Was rodzina i przyjaciele, którzy będą służyć radą i pomocą. Spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych malutkich i trochę zapomnianych. Radości, nie tylko z dostawania prezentów, ale także z dawania ich. Suto zastawionego stołu wigilijnego, ogromnej i pięknej choinki. Zdrowia, zadowolenia z życia. I czego tam jeszcze chcecie i potrzebujecie ;)

Już jutro Wigilia ;). Jak tam prezenty dla bliskich? Potrawy? U mnie prezenty już od zeszłego tygodnia czekają na zapakowanie, a mama do spółki z tatą okupują kuchnię. Ja jestem z niej raczej wyganiana, ponieważ podjadam ;)
Lubię te Święta, a Wy? One mają w sobie taką magię. Mam nadzieję, że u Wy taż ją czujecie ;).

W takim razie do zobaczenia po świętach. Planowałam posta w drugi dzień świąt, ale nie wiem czy będę w domu, a nawet jak będę to chyba nie będę miała serca siadać do komputera ;). Myślę, że na moich półkach zagości parę nowych pozycji książkowych, więc z pewnością je Wam zaprezentuję ;)

Wesołych Świąt!

środa, 22 grudnia 2010

[57] Ruth Langan, Jaqueline Navin, Lyn Stone „W wigilijną noc”


Tytuł oryginalny: „One Christmas Night”
Arlekin, 2008
Liczba stron: 366
Literatura angielska
5/10


"W wigilijną noc" to trzy pełne ciepła i humoru opowiadania, których akcja przypada na XII, XIV i XVI wiek; to trzy wzruszające opowieści o lojalności i przyjaźni, oczarowaniu i miłości.

Jak już wyżej napisano, książka jest zbiorem trzech opowiadań. Ich akcja ma związek z Wigilią. To właśnie ona zmusza bohaterów do najrozmaitszych rzeczy.
Generalnie rzecz biorąc dwa pierwsze opowiadania nie są złe. Przez trzecie natomiast nie przebrnęłam. To była prawie drogą przez mękę, a chyba nikt nie lubi się męczyć, więc poprzestałam na jego połowie.
Są to opowiadania więc trochę trudno tutaj o jakąś szalenie rozwiniętą akcję. W dodatku jest to romans. Jak widać, nie jest to jakaś wymagająca lektura. Ot takie lekkie pióro na zimny wieczór. Szczególnie przypada do gustu w przerwach od czegoś ‘cięższego’.
Przeczytałam szybko, z przyjemnością nawet. Przyznam, że jest to ciekawa książka na ten właśnie świąteczny okres.
Moim zdaniem najciekawsze było drugie opowiadanie. Pierwsze też niczego sobie, choć chyba czegoś mi tam zabrakło. Jak już mówiłam trzecia historia nie urzekła mnie. Równie dobrze tego opowiadania mogłoby nie być w tym zbiorku.

Tytuły opowiadań:

Ruth Langan: „Cudowne ocalenie”
Jacqueline Navin: „Żona dla sprawiedliwego”
Lyn Stone: „Prezent dla Iana”

sobota, 18 grudnia 2010

Stosik grudniowy i inne drobiazgi ;)

Cóż, dzisiaj maleńki stosik złożony z książek zakupionych w tym miesiącu. ;) Oto on!

Od lewej:

Książeczka o Indiach – nie mogłam się opanować ;)

Aleksander Dumas „Dama Kameliowa”

Johanna Lindsey „Kocha się tylko raz”

R. Langan, J. Navin, L. Stone „W wigilijną noc”










Teraz cudowny egzemplarz recenzencki o Kanapy - R. Whitfield "Gladiatorka"

A obok książki widnieje moje cudowne pomarańczko z goździkami ;)

Ostatnio udało mi się odnaleźć moje sympatyczne pocztówki-zakładki. Na zdjęciu widnieje zaledwie garstka wszystkich ;)Wiecie, mam kilka podwójnych (nowiutkich) egzemplarzy. Może za jakiś czas rozlosujemy jakiś zbiorek takich zakładeczek? Co Wy na to? ;)

czwartek, 9 grudnia 2010

[56] Małgorzata Muserowicz "Noelka"


Akapit Press, 2009
Liczba stron: 186
Literatura polska
8/10

Noelka" jest częścią siódmą cyklu. Obok dalszych losów bohaterów znanych z części poprzednich, pojawiają się tu, jak zwykle, bohaterowie całkiem nowi. Miłość i przyjaźń, humor i sentyment, wesołe i wzruszające perypetie rodzinne, składają się na tę sympatyczną powieść o Wigilii Bożego Narodzenia.

Noelkę” przeczytałam w związku z wyzwaniem „Znalezione pod choinką”. Gdyby nie to pewnie nie przeczytałabym tej książki.
Do tej powieści Musierowicz podeszłam z dystansem. Wynikało to z urazu związanego ze „Sprężyną”. Ale okazało się, że niepotrzebnie tak sceptycznie potraktowałam tę książkę. Byłam mile zaskoczona już na samym początku.
Historia zaczyna się ciekawie – dziewczyna wyczekuje chłopaka stojąc przy oknie w Wigilię Bożego Narodzenia. Chociaż myślałam, że będzie to jakaś mdła opowiastka o nastoletniej miłości, czytałam dalej.
Już na samym początku spotykamy się z nowymi postaciami w tej serii. Postacie są sympatyczne. Chyba szczególnie do gustu mi przypadli Metody i Cyryjek. Decyzja tych dwóch starszych panów będzie miała wpływ na późniejsze zachowanie głównej bohaterki – Elki.
Ważną, choć raczej poboczną postacią jest Grzegorz Stryba. To kim jest, co takiego zrobił w Wigilię, dowiecie się tylko jeżeli przeczytacie „Noelkę” ;).
Oczywiście nie zabraknie w tej historii rodziny Borejków. Gabrysia, Ida, ojciec Ignacy… Oni gwarantują nam nieziemską zabawę.
U Musierowicz podoba mi się to, że tak zgrabnie zaczyna i kończy kolejne rozdziały. W jednym mamy Elkę i Tomcia, w następnym Borejków, a w jeszcze kolejnym – Cyryjka, Metodego i tajemnicza Terpentulę…
Książka zmusza również do zastanowienia się nad konsekwencjami naszych zachowań, niejednokrotnie głupich, popełnianych w silnym wzburzeniu. Czasami jedno takie głupstwo, zaraz cięgnie za sobą lawinę innych. A przecież trzeba to odkręcić, co nie jest takie proste, o czym przekonała się Elka…
Ale właśnie w tej gmatwaninie myśli i emocji, przypadkowo napotyka pewnego chłopaka, który uświadamia jej, że nie można przed błędami uciekać.
Ciekawe są również te wątki poboczne, które potem splatają się w jedną, piękną i nieco zaskakującą całość.
Musierowicz pokazuje nam w rej książce, niby takie zwykłe życie. Taka zwykła Gwiazdka, ze zwykłymi prezentami od Gwiazdora*, z chyba już tradycyjnym deszczem w święta w Wielkopolsce. I niby nie chcemy czytać takich ‘życiowych’ książek. Ale czasem jest taka potrzeba przeczytania takiej książki, choćby po to, by stwierdzić, że nie tylko my mamy problemy.
Generalnie książkę warto przeczytać. Choćby po to, żeby zrozumieć, że jaka Wigilia, taki cały następny rok.

„Wstrząsające było przekonać się, jak czas obchodzi się z ludzkim ciałem. I – jak nie potrafi nic zrobić z ludzkim duchem.”

„(…) – No to faktycznie. To dlaczego my sobie życzymy szczęścia?
- Może musimy sobie przypomnieć, że je mamy od urodzenia. Tylko… żeby poczuć to, że je mamy, musimy coś odrzucić. Złudzenia. I etykietki.”

*Gwiazdor - tak w Wielkopolsce nazywamy Świętego Mikołaja, który przynosi prezenty w Boże Narodzenie ;)

piątek, 3 grudnia 2010

[55] Marc Levy "Jak w niebie"


Tytuł oryginalny: Et si c’etait vrai…
Albatros, 2006
Liczba stron: 213
Literatura francuska
8/10

Po wypadku samochodowym Lauren zapada w śpiączkę. Kilka miesięcy później jako duch powraca do opuszczonego przez siebie mieszkania. Tam spotyka się z nowym lokatorem - młodym architektem Arthurem, który początkowo nie chce uwierzyć, że rozmawia z osobą z zaświatów. Szybko okazuje się, że tylko on jeden widzi dziewczynę. Wzajemna fascynacja stopniowo przeradza się w przyjaźń, a potem w głębokie uczucie. Kiedy lekarze postanawiają odłączyć Lauren od respiratora, Arthur musi znaleźć sposób, by ją ocalić. Ciało i duszę. Inaczej na zawsze utraci miłość swojego życia.

Książkę przypadkowo ściągnęłam z bibliotecznej półki w poszukiwaniu nowych autorów. I skaczę z radości, że ściągnęłam właśnie powieść tego autora.
Historia napisana przez Levy’ego jest nieprawdopodobna. Przynajmniej dla mnie, ponieważ mnie nie odwiedzają duchów osób w śpiączce. Ale chyba dlatego ta książka jest tak świetna.
Pomijając głównych bohaterów, przejdę do Paula, czyli przyjaciela Arthura. Mówiąc kolokwialnie fajny facet. Ale nawet on ‘wymięka’ po rewelacjach, które opowie mu jego przyjaciel. Nie będę zdradzać kto, gdzie, kogo i dlaczego zabierze, bo to by popsuło Wam przyjemność lektury. Niby jestem na niego zła za jego zachowanie, ale ja sama bym chyba nie uwierzyła, gdyby moja koleżanka mi powiedziała, ze pod biurkiem znalazła ducha jakiegoś mężczyzny tudzież kobiety.
Bardzo ciekawa jest także postać samej Lauren. Nie mam tu na myśli tylko jej ciała, pogrążonego w śpiączce, ale właśnie jej ducha. Postawmy się na jej miejscu. Niby wszystko fajnie, bo masz darmowe kino, możesz poznać tajniki Pałacu Prezydenckiego (w przypadku Lauren – Biały Dom), wchodzisz gdzie chcesz nic nie płacąc. A teraz ta mniej przyjemna strona. Nie możesz porozmawiać z bliskimi, których widzisz. Nie możesz ich dotknąć, dodać im otuchy. Dla nich tylko leżysz w szpitalnym łóżku. Straszne.
Jest jeden mankament. Levy ma dziwną tendencję do zaczynania dialogu i po chwili przechodzenia w narrację. To początkowo wkurza, bo można się zgubić.
Poza tym bardzo ciepła, niesamowita książka na te śnieżne wieczory. Levy serwuje nam tu miłość, która nie zna granic, więc niepoprawne romantyczki będą zadowolone ;).
Polecam wszystkim. Gorąco.

Chcesz zrozumieć, czym jest rok życia? Zapytaj o to studenta, który oblał roczny egzamin. Czym jest miesiąc życia, powie Ci matka, która wydała na świat wcześniaka, i czeka, by wyjęto go z inkubatora, bo dopiero wówczas będzie mogła przytulić swoje maleństwo. Zapytaj, co znaczy tydzień robotnika pracującego na utrzymanie rodziny w fabryce, albo kopalni. Czym jest dzień, powiedzą Ci rozdzielani kochankowie, czekający na kolejne spotkanie. Co znaczy godzina, wie człowiek cierpiący na klaustrofobię, kiedy utknie w zepsutej windzie. Wagę sekundy poznasz, patrząc w oczy człowieka, który uniknął wypadku samochodowego, o ułamek sekundy pytaj biegacza, który zdobył na igrzyskach olimpijskich srebrny medal, a nie ten złoty, o którym marzył przez całe życie. Życie to magia…
__________
Właśnie powinnam być w drodze powrotnej z Warszawy, a dokładnie z Centrum Nauki Kopernik. Jednak z powodu pogody wyjazd przełożony na okolice lutego ;) Musicie więc poczekać za relacją z wycieczki. ;)

środa, 1 grudnia 2010

Stosik do wyzwania: Znalezione pod choinką ;)


Z tyłu:
Małgorzata Musierowicz: "Musierowicz na Gwiazdkę" oraz "Noelka"
Następnie:
Rosamunde Pilcher "Przesilenie zimowe"
Maria Dąbrowska "Boże Narodzenie" (w zbierze opowiadań)


Trzy książki mi użyczyła biblioteka, a jedną moja siostra ;)
Przepraszam, że zdjęcie słabej jakości.