Julian, uczeń pierwszej klasy liceum, przeprowadza się z rodzicami na wieś, do domu po dziadkach. Wkrótce okazuje się, że miejsce to kryje prawdziwy skarb, którego odnalezienie zapowiada niebanalną przygodę.
W dodatku nowa sąsiadka, Kalina, zmieniła się z dawnej koleżanki z dzieciństwa w młodą kobietę, imponującą urodą i niebanalnym hobby... Czy znajomość z wielbicielką astronomii przerodzi się w coś naprawdę kosmicznego?
"Antonówkę" znalazłam na jednej z bibliotecznych półek opatrzonych nazwą "Nowości". Mój wzrok przyciągnął tytuł, następnie okładka. Byłam pewna, że to będzie kolejna książka o nastoletniej miłości, mimo to wypożyczyłam. Spodziewałam się nudnej klepaniny o zakochaniu. Ale zapomniałam o jednym - autor jest mężczyzną, więc i książka jest inna niż wszystkie o podobnej tematyce.
Wspominałam o ciekawym tytule. Otóż kiedy wbijam tytuł w wyszukiwarkę na serwisach książkowych wyskakuje tylko ta jedna książka. Tak więc mamy pierwszy sukces tej powieści - nietuzinkowy, jabłkowy tytuł.
Książka niezmiernie mnie zaskoczyła. A mianowicie sprawa miłości, zakochania rozgrywa się w tle głównych wydarzeń. Dla mnie to plus, bo czuję, że 'wyrastam' z takich klasycznych miłostkowych młodzieżówek i szukam jakiejś odmiany. A takową przyniosła mi książka pana Janczyka.
Świat w powieści jest pokazany z punktu widzenia chłopaka. Julian będący licealistą musi zmierzyć się z własnymi problemami. Problemy ze znajomymi, uporanie się ze słomianym zapałem do większości rzeczy oraz przeprowadzka z miasta na wieś to sprawy naprawdę trudne do rozwiązania. I jeszcze te dziewczyny...
Teraz sprawa zgoła inna, a konkretnie imiona bohaterów. Niby coś bzdurnego, ale była mile zdziwiona gdy zobaczyłam, żę główna postać ma na imię Julian, a nie jakiś tam Tomek czy inny Maciek. Natomiast Kalina... Niezbyt mi się podobało, ale do przełknięcia. Po prostu jakoś tak dziwnie, nieprzyjemnie mi się kojarzy, chociaż nie znam żadnej Kaliny.
We wstępie pisałam o tym, że mężczyzna piszący książkę ma zupełnie inne spojrzenie i podejście. To prawda. Poza tym, moim zdaniem, brakuje mężczyzn piszących dla młodzieży o młodzieży. Mam nadzieję, że pan Marek Janczyk wniesie w tą sferę czytelnictwa świeży powiew.
"Antonówkę" gorąco polecam wszystkim, bez względu na wiek. Jak już pisałam nie jest to młodzieżówka taka jak wszystkie.
Rozważałam przeczytanie tej książki, jednak nadal stoję w martwym punkcie.
OdpowiedzUsuńWiele czytałam o tym, że to dobra książka, twoja recenzja jeszcze bardziej mnie utwierdziła w pragnieniu jej przeczytania. Pozostaje mi czekać aż upatrzę ją na bibliotecznej półce:)
OdpowiedzUsuń[milion-slow.blogspot.com]
Wydaje się ciekawa. Mam nadzieję, że będzie w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, ale póki co, nie bardzo mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńi taką polską literaturę lubię najbardziej. prostą, oryginalną i mądrą w przekazie.
OdpowiedzUsuńCzytam recenzję i dochodzę do wniosku, że Ci się bardzo podobała a uderza trochę w mój gust więc może... :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom nie jest tak mało mężczyzn piszących książki dla młodzieży. A i prawdziwe perełki można znaleść, tak jak ty to zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńNiebanalny tytuł, ciekawa okładka, nieznany autor- coś czuję, że mam ochotę na tą książkę :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
Elina
Jeszcze nie czytałam, ale brzmi ciekawie i na pewno poszukam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga o książkach http://ksiazki-niki.blogspot.com/
Może się skuszę ;P Ale jeżeli już to w wakacje ;D
OdpowiedzUsuńjeśli na nią trafię to z chęcią zgarnę ją z bibliotecznej półki :)
OdpowiedzUsuń