"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

niedziela, 27 maja 2012

[94] Ewa Baniecka "Jośka. Pamiętnik maturzystki"

Telbit, 2007
Liczba stron: 206
Literatura polska
9/10

Ewa Baniecka urodzona w 1973 roku w Gdańsku ukończyła m. in. filologię polska na Uniwersytecie Gdańskim. Pracowała jako redaktor, prowadziła też zajęcia teatralne dla dzieci i młodzieży. "Jośkę..." napisała z tęsknoty za tym, żeby móc jeszcze raz pójść na wagary.

Jośka nie jest typową nastolatką - tak mogłoby się przynajmniej wydawać. W klasie maturalnej ze zdumieniem odkrywa, że... wielu jej rówieśników ma kontakt z narkotykami. Szokiem jest dla niej również ciąża przyjaciółki. Trudno jednak mówić o naiwności; Jośka jest po prostu dziewczyną obdarzoną rozsądkiem, z dobrze poukładanym światem i priorytetami. Jak wyglądają jej relacje z rówieśnikami i z rodziną? Czy rzeczywiście tak bardzo różni się od swoich koleżanek?

"Jośkę..." niejednokrotnie widziałam na bibliotecznej półce. Omijałam ją jednak, bo wydawało mi się, że jest to kolejna pusta, bezsensowna książka o nieszczęśliwej nastolatce.A tu takie ogromne zaskoczenie! Zapunktowała u mnie sobie dotychczas nieznana mi autorka, ale także wydawnictwo Telbit, które poznałam przy okazji czytania równie mądrej i pięknej książki pt. "Antonówka".  

Powieść porusza ważne problemy w zwykły, przystępny każdemu sposób. Istotnym wątkiem jest wątek "narkotykowy". Ukazuje on, że narkotyki to nie coś, co się dzieje wszędzie tylko nie w naszym najbliższym otoczeniu. Prawda jest brutalna - wśród nas jest wielu, którzy przynajmniej próbowali. Niektórzy po jednorazowej akcji odrzucili ten typ rozrywki tak jak Marcin, innych to wciągnęło na tyle, że skończyli jak książkowy Arti. Myślę, że jest to nieco alarmujące. 
W otoczeniu Jośki zaistniał także problem, który dowodzi, że w szkołach ci zdolniejsi nie mają łatwo. Joanna, która niemal taranem przeszła przez wszystkie etapy olimpiady polonistycznej, spotyka się z odrzuceniem, czy też raczej zazdrością i zawiścią ze strony klasowego, hm, ugrupowania Praworządnych. Dziewczyny dostaną prztyczka w nos pewnym listem, ale i tak niewiele to da.

Spodobała mi się postać Jośki. Zwykła dziewczyna, po prostu licealistka, uczennica klasy humanistycznej rozmiłowana w mowie ojczystej. W stosunku do reszty świata stara się zachować "politykę dystansu", co wychodzi jej z miernym skutkiem. Przechodzi zauroczenie Artim, ale dostrzega innego chłopaka. Jej pierwszy związek przysporzy jej wielu mniej i bardziej pozytywnych przeżyć. Jej przyjaźń z Moniką, której życie spłatało figla przechodzi kryzys, co Joasia musi ciężko przetrawić. Podsumowując - postać Joanny to postać normalnej dziewczyny "z dobrze poukładanym światem i priorytetami". Ona urzeka swoją zwykłością i w pewnym sensie prostotą. Co najważniejsze - dziewczyna nie jest naiwna. Poza jednym razem, kiedy ma nadzieję, na to, że jej przyjaciółka stworzy ze swoim chłopakiem idealną rodzinę.

Reszta bohaterów stanowi tło powieści.Jedną z najistotniejszych postaci drugoplanowych jest Marcin - outsider. Jest przyjacielem Joanny; jego cechą charakterystyczną jest cynizm i jako - takie zamknięcie się w sobie. Na początku niezbyt mi się podobał, przebijało z niego coś z szyderstwa wobec świata, uprzedzało mnie to do niego. Z kolejnymi kartkami uprzedzenie zmieniło się w sympatię, która ostatecznie upadła na rzecz tegoż uprzedzenia właśnie. Nie chcę zdradzać za dużo, bo może Wam to popsuć frajdę zczytania ;)

Iza, sąsiadka i przyjaciółka Jośki jest dowodem na to, co staje się z ludźmi, którym sodówka uderza do głowy.

Bardzo sympatyczne są postacie poboczne - zakręcona i zbuntowana Ewa, zafascynowana ezotryką Daniela i zabiedzona, nieśmiała Anulka. Postać tej ostatniej porusza problem przemocy i alkoholizmu w rodzinie. Joasia (wraz ze mną) była pod wrażeniem tego jak Anulka odnajduje się w tak nieprzyjaznym miejscu jak jej własny dom.

Książkę polecam oczywiście młodzieży, ale także rodzicom. Sądzę, że "Jośka" jest dosyć wiarogodnym przykładem życia i problemów dzisiejszej młodzieży.
_____________________

Bardzo przepraszam Izabell - nie odpowiedziałam jeszcze na oTAGowanie. Postaram się zrobić to w najbliższym czasie i błagam o wybaczenie ;)


niedziela, 6 maja 2012

[93] Richard Paul Evans "Szukając Noel"

Finding Noel
Znak, 2011
Liczba stron: 296
Literatura amerykańska
10/10

Richard Paul Evans to urodzony w Salt Lake City amerykański pisarz, autor m. in. bestsellerowych "Stokrotek w śniegu". W sumie napisał ponad 20 powieści, w języku polskim jest dostępnych tylko kilka, a szkoda. 

Czy wierzysz w to, że anioły naprawdę czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię? Mark przekonał się o tym wraz z pierwszym łykiem gorącej czekolady, która pewnego wieczoru nalała mu do filiżanki Macy. Spotkali się przypadkiem. On - życiowy rozbitek, samotny i zrezygnowany, ona - doświadczona przez los i skrzywdzona w dzieciństwie, jednak mimo wszystko skłonna do niesienia pomocy innym. Z lękiem, ale i radością obserwują rodzące się między nimi uczucie. 
Tylko czy trudna przeszłość nie okaże się silniejsza od ich młodej miłości? I kim jest tajemnicza Noel, która może całkowicie zmienić ich życie?

"Szukając Noel" znalazłam po choinką w ubiegłe święta. Sięgnęłam po nią dopiero teraz, w długi weekend, chcąc odpocząć od szkoły i lektur. Książkę pochłonęłam w dwa dni (dzisiaj rano skończyłam), a to chyba o czymś świadczy ;) Z panem Evansem spotkałam się już wcześniej przy okazji czytania "Stokrotek w śniegu" i było to spotkanie niesamowite, magiczne. To obecne także takie było. 
Zakochałam się w ksiązce od pierwszego zdania:
"Pamiętam, że kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, mama powtarzała mi często, iż każdy człowiek przychodzi na świat w jakimś celu." 
Historia, która urzeka już od pierwszego zdania, musi być niezwykła, prawda? 
Tytuł sam w sobie też jest intrygujący. Jaka Noel? Kim była, co zrobiła? Dlaczego głównej bohaterce tak zależy na odnalezieniu jej? Jest to bez wątpienia wiodący motyw w tej książce, ja jednak uważam, że on jest tylko tłem, dla innych poszukiwań. Poszukiwań samego siebie, swoich prawdziwych pragnień, marzeń. W pewien sposób także delikatnie zmusza bohaterów do podjęcia ważnych decyzji, które uporządkują bałagan w ich życiu i uzupełnią brakujące puzzle. Bez nich nie można zrobić porządku. 
Ciekawe były hasła rozpoczynające każdy z 36 rozdziałów (+Epilog). Pochodzą one z pamiętnika Marka, głównego bohatera. Jedne skłaniają do refleksji i pokazują nam pewne oczywste oczywistości. Inne są całkiem zabawne, jak to:
"Zadzwoniłem do Tennys, by powiedzieć jej, że wracam do Utah. Nawet jeśli był tym zawiedziona, nie dała po sobie niczego poznać. Słowo daję , ta kobieta jest niesamowita. Gdyby powiedzieć jej, że płoną jej włosy, najpewniej spytałaby grzecznie, czy kolor płomieni pasuje do bluzki."
Spodobali mi się główni bohaterowie. Młodzi ludzie, po przejściach, raczej z niewesołym dzieciństwem. Ale piękne jest to, że mimo tego żyją dalej, pomagają innym, zawierają przyjaźnie, darzą szczerą miłością. Kiepski początek nie musi oznaczać równie kiepskiej kontynuacji i takiegoż zakończenia.
Wszystko to było niesamowite, jedyne w swoim rodzaju itp., itd., ale prawdziwym tajfunem był ostatni akapit. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak wielu z Nas lubi Święta Bożego Narodzenia? Nie te komercyjne, odbywające się w witrynach niemal wszystkich sklepów, galerii handlowych czy pasaży, ale te, z zieloną choinka w kącie domu, zapachem makowca, Cichą Nocą w tle, najbliższym przy stole. Mark Smart, chłopak z kartek książki odkrywa wszystkie karty i ukazuje Nam nasze przywiążanie do świąt w taki sposób:
"Być może za wszystkimi pieśniami, wierszami i historiami o Bożym Narodzeniu to właśnie się kryje - dążenie do rzeczy, która każdemu człowiekowi wydaje się najlepiej znana i najbliższa. Każdego roku śpiewamy dokładnie te same pieśni, przygotowujemy takie same dania, bierzemy udział w tych samych tradycyjnych rytuałach, by poczuć, że istnieje na ziemi miejsce, które możemy nazwać domem. Bo każdy człowiek szuka przecież własnego domu."
Mnie ta powieść naprawdę urzekła. Będzie dla mnie wyjątkowa zawsze i zapewne przeczytam ją jeszcze nie raz. Przeczytajcie, zachwyćcie się i zmotywujcie kolejną osobę do przeczytania jej ;).