"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

sobota, 11 stycznia 2014

[122] Alyson Richman "Zakochana modelka"

The Last Van Gogh
Bukowy Las, 2012
Liczba stron: 300
Literatura amerykańska
7/10

Alyson Richman to autorka czterech powieści dobrze przyjętych przez amerykańskich czytelników i krytyków. Ukończyłam Wellesley College, mieszka z rodziną na Long Island i pracuje nad kolejną książką.

Latem 1890 r. Vincent van Gogh przybywa do idyllicznej francuskiej wioski Auvers-sur-Oise. To tutaj spędzi ostatnie siedemdziesiąt dni swojego życia pod opieką doktora Gacheta, homeopaty, malarza amatora i kolekcjonera sztuki. W tym okresie stworzy ponad siedemdziesiąt obrazów, w tym dwa portrety córki lekarza, Marguerite. Od śmierci matki Marguerite jest ofiarą opresyjnej atmosfery ojcowskiego domu, zmuszoną spełniać zachcianki ojca oraz brata i troszczyć się o ich potrzeby. Przez lata wiedzie samotne życie i jest świadkiem dziwactw, a także budzących wątpliwości praktyk lekarskich ojca. Marguerite wierzy, że przybycie Vincenta zapowiada odmianę jej losu. W miarę rozkwitu jej związku z cierpiącym artystą dziewczyna czuje przypływ śmiałości i uczy się poruszać po ścieżkach zakazanego romansu. Książka będąca zarazem romansem, jak i powieścią opartą na drobiazgowo zebranych informacjach, odtwarza frapujące i żarliwe ostatnie miesiące życia Vincenta oraz opisuje trudny związek młodej, pełnej nadziei dziewczyny z artystą na krawędzi rozpaczy, malarza i jego ostatniej muzy.

Vincent van Gogh "Słoneczniki" (1888)
Interesuję się malarstwem, zwłaszcza malarstwem impresjonistycznym. Uwielbiam obrazy Moneta, chętnie też zaglądam do różnego rodzaju opracowań dotyczących dzieł malarzy - impresjonistów. Miałam okazję czytać powieść zainspirowaną życiem impresjonistki Berthe Morisot i Eduarda Maneta pt. "Uwodzicielka". Zachwyciła mnie, więc gdy tylko zobaczyłam na okładce "Zakochanej modelki" obraz van Gogha liczyłam na podobne fajerwerki co przy poprzedniej książce.

Książka pod względem języka jest dobra. Żadnych udziwnień, język jest ładny, estetyczny. Gratulacje nie tylko dla autorki, ale także dla tłumaczki. Jedyne zastrzeżenie w kwestii tłumaczenia to tytuł - polski tytuł jest fatalny. Szczerze powiedziawszy gdyby nie ta impresja na okładce to pewnie ominęłabym tę ksiązkę szerokim łukiem, a wszystko przez kiepski tytuł sugerujący bardzo tanie i żenujące poziomem romansidło dla nastolatek. Dzięki ładnemu językowi powieść się delikatnie snuje, niespiesznie idzie do przodu w dość subtelny sposób. Książka ma sporo rozdziałów, głównie krótkich. Wszystkie są zatytułowane, ale ja i tak nigdy nie zwracam uwagi na tytuły rozdziałów.

Powieść zaczyna się zgrabnym wstępem wyjaśniającym sytuację panującą w domu Marguerite. W tym celu autorka posługuje się przywoływaniem wspomnień głównej bohaterki. Zabieg dość klasyczny i sprytny. Tak nawiasem mówiąc - to co dzieje się w domu dziewczyny jest chore i staje się co raz bardziej chore wraz z tokiem powieści. Ciekawe studium patologii. Z kart powieści pani Richman wyrasta nie van Gogh - wielki artysta, lecz van Gogh - zwykły człowiek. Wiadomo, impresjoniści raczej nie mogli utrzymywać się z malowania swoich dzieł, a już na pewno nie Vincent. Jest on tutaj ukazany jako malarz o ogromnym talencie. Mężczyzna choruje, walczy z zaburzeniami psychicznymi i napadami lęku. Interesujący portret malarza.

Minusem było dla mnie zakończenie. Wcale nie dlatego, że zabrakło mi klasycznego i różowego happy endu, ale dlatego, że mam poczucie, że autorka za bardzo pospieszyła się z tym zakończeniem i nie udźwignęła go. Najpierw snuła liryczną opowieść, prezentowała długą drogę do romansu, a następnie niezbyt umiejętnie moim zdaniem zakończyła jakby nie wiedząc co zrobić z tak powstałą akcją. A szkoda, że pisarka skopała zakończenie.

Generalnie książka jakaś zła nie jest, ale także nie zachwyca i nie porywa. Miło się ją czytało latem, gdy było dużo czasu i mogłam czytać wszystko. Teraz, gdy czasu mam mniej wolałabym sięgnąć po inne książki.


1 komentarz:

  1. Czytałam i bardzo mi się podobała, lecz im bardziej zagłębiałam się w życie van Gogha, tym mniej miło wspominam tę książkę. Szczególnie po lekturze "Pasji życia", którą od siebie polecam gorąco. Teraz jeszcze "Listy" Vincenta przede mną.

    OdpowiedzUsuń