Bo mnie pod znakiem ciastek, grzybów i nauki ;)
Wczoraj napiekłam kruchych ciasteczek. To była moja pierwsza próba samodzielnego pieczenia. Nikt się nie otruł, nikt nie umarł, za to obdzieliłam rodzeństwo i babcię ;)
Dzisiaj byłam z rodzinką na grzybach. Część już jest ugotowana, a druga się suszy ;)
Dwa grzybki na mojej dłoni + nożyk ;)
Tutaj nieco przekwitnięte już wrzosy. Ale urzekły mnie kolorem. Całkiem ładnie wyglądały ;)
A u Was jak wygląda jesień? U mnie jeszcze słonecznie, więc kolorowych liści nie brakuje i przyjem,nie wraca się ze szkoły o wpół do czwartej.
Czyli wracamy o tej samej porze...
OdpowiedzUsuńJesień, bez rewelacji, pod znakiem długich wieczorów książkowych:)
A u mnie grzybów nie ma... :( Tegoroczna jesien rzeczywiście piękna, zachwycająca pogoda, temperatura, kolory. Oby jeszcze troszkę dłużej tak pieknie było.
OdpowiedzUsuńO rany, uwielbiam takie ciasteczka, już czuję ich zapach przez ekran :) Ale na grzyby się nie wybieram - jeszcze nazbierałabym koszyk muchomorów i otrułabym przypadkiem rodzinkę :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie zajadam ciastka, ale ze słonecznikiem mojego własnego autorstwa:)
OdpowiedzUsuńOoo ciasteczka :) Ja uwielbiam domowej roboty pieguski, pyszne są:)
OdpowiedzUsuń