Literackie, 2012
Liczba stron: 224
Literatura polska
8/10
Stanisław Lem to polski pisarz, eseista, jeden z czołowych przedstawicieli nurtu fantastyki naukowej. W swoich tekstach porusza problemy takie jak rozwój nauki i techniki oraz miejsce człowieka we Wszechświecie. Spod jego pióra wyszły m. in. "Dzienniki gwiazdowe", "Solaris", "Cyberiada" oraz "Dziennik znaleziony w wannie".
Dawno, dawno temu, gdzieś za Cieśniną Andromedzką żyli sobie Palibaba-intelektryk, Królewna Elektrina i robot Automateusz...
Bajki robotów po raz pierwszy ukazały się w 1964 roku. Od tego czasu
nieustannie bawią i zadziwiają swą oryginalnością. Lem, jak sugeruje już
sam tytuł, połączył w tej książce światy na pozór sobie obce: baśniową
akcję przeniósł w kosmos, a księżniczki i czarodziejów zamienił na
inteligentne i przede wszystkim obdarzone uczuciami maszyny. Powstał w
ten sposób utwór wymykający się wszelkim klasyfikacjom, dzieło, które
może być czytane przez młodszych czytelników, ale także przez
wymagających miłośników fantastyki naukowej, skrzące się błyskotliwym
humorem i arcyzabawną groteską.
Jakiś czas temu Nala na swoim blogu opublikowała recenzję "Bajek robotów" Lema i tym samym o tym pisarzu mi przypomniała. Zetknęłam się z nim już w gimnazjum kilka lat temu, były to, zdaje się, fragmenty "Dzienników gwiazdowych". Spodobało mi się, chciałam przeczytać coś jeszcze we własnym zakresie, ale zabrakło mi wtedy czasu chyba. Zatem po recenzji Nali poszłam do biblioteki i wypożyczyłam "Bajki robotów". Jak się bawiłam? Hm... Fantastycznie!
Chyba najbardziej urzekł mnie język i styl. Fenomenalne wprost. Teksty są pełne słowotwórczych zabaw, neologizmów, niespotykanych nazw stworzonych na potrzeby bajek. Słowem pisarz tworzy też iście Grimmowy klimat i nastrojowość utworu. Można by domniemywać, że czytamy średniowieczne opowiastki o... robotach!
"Jam jest robot hartowany,
zdalnie prądem sterowany,
nitowany z każdej strony,
wyklepany, uzwojony..."
zdalnie prądem sterowany,
nitowany z każdej strony,
wyklepany, uzwojony..."
W bajkach Lema obserwujemy bogactwo techniki i nauki. Świat robotów... Bałam się, że przytłoczą mnie fizyczne, matematyczne czy techniczne określenia, ale nie. Nie było tam nic co by mnie zniechęciło, wystraszyło, drażniło. W zasadzie występowały tam głównie nazwy pierwiastków i minerałów. Nie trzeba wiedzieć jak wygląda tantal albo znać właściwości uranu i glinu, by mieć pojęcie o czym jest historyjka. To tak jak w tradycyjnych baśniach - nie ma potrzeby znania nazw ziół, krzewów, by rozumieć ich istotę dla bohaterów. Te nazwy odczuwa się jako coś naturalnego, normalnego.
W utworach pojawia się dramaturgia i tragizm, zaraz obok komizmu, zabawnych, groteskowych elementów. Pisarz chwyta za ironię i specyficzny humor [okrzyk "Awruk!" znany każdemu Polakowi chyba, ale w nieco innej konwencji. Przeczytajcie od końca ;) ], zatem przy bajkach można się zrelaksować, odprężyć, ale też poszukać głębszych znaczeń, symboli, gdyż te krótkie historyjki wskazują na życie, jego sens i wartościowanie. Zatem - każdy znajdzie coś dla siebie.
"Wszystko, cokolwiek istnieje, bywa przedmiotem drwin. Nie ostoi się
wobec nich żadna godność, wiadomo bowiem, że ten i ów śmie podrwiwać
nawet z królewskiego majestatu. Śmiech uderza w trony i państwa. Jedne
ludy drwią z innych lub z samych siebie. Bywało, że wyszydzano to nawet,
co nie istnieje – czyż nie śmiano się z mitycznych bogów?"
Zachęcam do sięgnięcia po "Bajki robotów". Ja przy tej książce bawiłam się świetnie, męczyłam się tylko z jedną opowiastką. Jeśli ktoś jeszcze nie zetknął się z fantastyką naukową to może być bardzo ciekawe pierwsze spotkanie, jeśli ktoś już jest nieco bardziej zaznajomiony w temacie to ta książka będzie fajną gratką. Przeżyłam na tyle interesującą przygodę, że kolejny utwór Lema - "Pamiętnik znaleziony w wannie" - już planuję. A i do braci Grimm na chwilę wrócę, zdejmę z półki i poczytam, bo Lem inspiruje do czytania bajek, bajeczek, baśni...
Lem niezwykle znany i ceniony twórca, mimo to jakoś mi z nim nie po drodze, ale postaram się nadrobić zaległości w tej kwestii i popytam o "Bajki robotów" w mojej bibliotece.
OdpowiedzUsuńHm, zupełnie inaczej odebrałam "Bajki robotów". Jak dla mnie straszne były pojawiające się w kilku opowiastkach opisy łączenia się jakiś atomów, tworzenia i tym podobnych na kilka stron! Albo początek "Elektrrycerzy" (czy jak to było) - ledwo przetrwałam, chyba nawet przysnęłam. Okrzyku "Awruk!" nawet nie pamiętam, więc się zdziwiłam, jak u Ciebie o nim przeczytałam. Ogólnie cieszę się, że Ci o tym pisarzu przypomniałam i że Ci się podobało, w końcu każdy ma inny gust, do mnie Lem po prostu nie trafił, zresztą ja nie lubię s-f. Jak dla mnie godne polecenia są opowiadania o Klapaucjuszu i tym drugim, którego imienia nie pamiętam i jeszcze jedno mi się podobało, ale tu znowuż nie pamiętam ani tytułu, ani historii, tylko pozytywne wrażenie. Kto wie, może jeszcze się kiedyś z autorem zmierzę, ale na razie pasuję :) I szczerze mówiąc, mam wrażenie, że to nie jest dobra lektura dla dzieci. Nawet pytałam znajomych, którzy czytali ją w podstawówce i wrażenia mają raczej nienajlepsze. No, nic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lem to człowiek piszący o rzeczach niesamowitych w niezwykły sposób. Uwielbiam jego książki. Widzę, że wydawnictwo Literackie przyodziało treść w ładną okładkę.
OdpowiedzUsuńMam jedną albo dwie książki Lema w domu, jednak dotąd nie pomyślałam, aby za mnie chwycić. Muszę koniecznie zajrzeć jakie pozycje mam. Myślę jednak, że dobrym początkiem z Lemem byłaby krótsza forma ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię Lema i chyba już nigdy się do niego nie przekonam. No, ale każdy ma swój gust i lubi coś innego...w sumie inaczej nudno by było, a tak każdy w książkach znajdzie coś dla siebie;]
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam się zmierzyć z twórczością autora i poległam... wolę inne klimaty w książkach. Więc tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuń